Diane Setterfield - Była sobie rzeka

 

Diane Setterfield - Była sobie rzeka

 INFORMACJE OGÓLNE

Autor: Diane Setterfield

Tytuł: Była sobie rzeka

Liczba stron: 474

Wydawnictwo: Albatros

Kategoria: Lit. piękna 

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

ISBN: 978-83-8215-077-3

OPIS

"Była sobie rzeka", którą napisała Diane Setterfield jest książką, w której jedna historia to za mało. Przekonać się o tym mogą stali bywalcy gospody "Pod Łabędziem", gdzie od lat tradycją jest opowiadanie przeróżnych historii.

Ta, która ma się zrodzić i jeszcze przez długi czas być w obiegu, jest jedną z tych tajemniczych, niezwykłych i z pewnością najbardziej ekscytujących, a to za sprawą małej dziewczynki, która przewróci świat niektórych o sto osiemdziesiąt stopni.

Co takiego wydarzyło się w gospodzie "Pod Łabędziem" i jakie historie będą snuli ludzie pod jej dachem? Przekonajcie się sami!

MOJE WRAŻENIA


Nie będę ukrywać - na początku czytanie tej książki było jak oranie pola w najbardziej upalny dzień, bez czapki, wody i z dala od cywilizacji. Spodziewałam się, że jedyne co będzie mi się tutaj podobać to okładka. Z taką też myślą kończyłam tę pozycję, jednak z upływem czasu, kiedy zaczęłam myśleć o przedstawionej mi historii, ta coraz bardziej mi się podobała.

Nie jest to książka z gatunku fantastyki, więc siłą rzeczy musiałam się przestawić z trybu latających smoków, do ewentualnie latających much nad Tamizą, jednak po głębszym namyśle, "Była sobie rzeka", którą napisała Diane Setterfield, okazała się być na prawdę piękną i dobrze opowiedzianą historią! 

Wszystko zaczyna się od przedstawienia nam kilku miejsc, w których ludzie po pracy mogą odpocząć w różny sposób. Zazwyczaj są to gospody, jednak każda specjalizuje się w czymś innym. "Pod Czerwonym Lwem" atrakcją była muzyka. "Pod Jeleniem" spotykali się hazardziści, w gospodzie "Pod Pługiem" często dochodziło do bijatyk, natomiast "Pod Łabędziem" zbierali się wszyscy złaknieni historii. Historii, które mogliby opowiadać innym, które krążyłyby w okolicy przez długie, długie lata. Taką właśnie historią uraczyła nas w książce "Była sobie rzeka" jej autorka - Diane Setterfield.

"Nad rzeką powietrze niesie opowieść w podróż, każde zdanie odpływa i robi miejsce dla następnego."


Wszystko zaczyna się pewnego wieczoru, kiedy w gospodzie pojawili się stali bywalcy tego miejsca, by posłuchać kolejnych historii. Tym jednak razem opowieść przerywa niespodziewane wejście do gospody mężczyzny z dziewczynką. Oboje nie byli w dobrym stanie. Mało tego, mała towarzyszka nieznajomego była już martwa. Los obojga przybyszy niebywale poruszył serca wszystkich zebranych w gospodzie, ale co jeszcze bardziej zaskakujące, wywrócił życie kilku osób do góry nogami.

Historia fenomenalna i na prawdę niesamowita, ponieważ okazuje się, że dziewczynka tak na prawdę nie umarła. Miejscowa lekarka Rita zdążyła już stwierdzić zgon, kiedy mała nieznajoma niespodziewanie odzyskuje świadomość. Po tym niezwykłym incydencie, w miejscowości Radcot dochodzi do wielu spekulacji. Kim jest dziewczynka, która nie mówi? Czy mężczyzna, który pojawił się z nią w gospodzie to jej tata? Co stało się z siostrą Lily,  córką państwa Vaughan i wnuczką pana Armstronga? 

Niektórzy świadomie, inni mniej, dopowiadają sobie, że dziewczynka należy do nich. Mała spędza kilka miesięcy w domu państwa Vaughan jako ich zaginiona córeczka Amelia, potem przebywa przez moment u pana Armstronga jako jego wnuczka Alice, zaś Lily jest święcie przekonana, że to jej siostra Ann.

"Niektóre rzeczy wydają się niepojęte nocą, a stają się jasne kiedy, wzejdzie słońce."

Diane Setterfield w książce "Była sobie rzeka", splotła losy tych ludzi w spójną całość łącząc ich z jeszcze jedną postacią, o której powinniście dowiedzieć się po przeczytaniu tej książki. Powoli płynąca historia, której zakończenie jest niesłychanie ciekawe, wręcz baśniowe i idealne do tego, by móc je opowiadać na nowo przez wiele lat.

Czy zdecydujecie się, by usiąść w gospodzie "Pod Łabędziem" i wysłuchać fascynującej historii o małej, nie mówiącej dziewczynce? Przyznaję, że na początku sama byłam nieprzekonana do tej książki, jednak kiedy już poznałam fabułę i zamknęłam ostatnią stronę tej pozycji, doceniłam jej kunszt, spójność oraz to w jaki sposób została mi podana. Według mnie jest to lektura idealna na jesienne wieczory, przy kubku gorącej czekolady.

Trudnością może okazać się styl, w jakim została napisana "Była sobie rzeka", którą napisała Diane Setterfield, ale także może to działać na korzyść tej pozycji. Z pewnością akcja tej książki nie dzieje się we współczesnych czasach, biorąc pod uwagę fakt, że technologia robienia zdjęć niemalże raczkuje. Dzięki temu można jeszcze bardziej wczuć się w klimat panujący w lekturze i  zaznajomić się z techniką porozumiewania się w tamtych czasach.

"Są hi­sto­rie, które można opo­wia­dać na głos, i takie, o któ­rych się mówi szep­tem, lecz są i takie, które po­mi­ja się mil­cze­niem."


Sądzę, że ta książka spodoba się fanom wszelakiego rodzaju snucia historii, które ciągną się w nieskończoność, mają ten element tajemniczości, pewnego rodzaju niewiadomej i nikomu nie śpieszy się, by kończyć opowiadanie. Mamy tutaj przedstawione losy nie tylko jednego bohatera ale kilu ludzi, którzy borykają się ze swoimi demonami przeszłości. Diane Setterfield nie koloryzuje przedstawionego przez nią świata w książce "Była sobie rzeka". Nie stara się jej upiększyć i pokazać od jak najlepszej strony, natomiast pokazuje nam życie ludzi takie jakie jest ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Z bólem i radością, z nadzieją oraz zwątpieniem. Ze sprawiedliwością, brakiem sumienia i jego nadmiarem.

Jeśli szukacie czegoś mocno osadzonego w realiach świata, ale także z małym baśniowym elementem, to ta pozycja będzie z pewnością dla Was. Cieszę się, że mogłam sięgnąć po książkę "Była sobie rzeka", którą napisała Diane Setterfield, jednak nie wiem czy będę do niej wracać. Była dla mnie ciekawym doświadczeniem, oderwaniem się od fantastyki, czymś czego nie czytam na co dzień, jednak nie jestem pewna czy ponownie chciałabym się zagłębiać w tę fabułę. Jak będzie w Waszym przypadku? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 

OKŁADKA

Zdecydowanie można mnie nazwać okładkową srogą. Nic co świecące nie jest mi obce, a ta książka na prawdę błyszczy! Ponadto w przeważającej mierze jest niebieska, więc to jeszcze bardziej przyciąga mój wzrok!

Na okładce widnieje tytuł. Jest wyraźny, umieszczony niemalże na samym środku ilustracji. Tło składa się z niebieskich pasm, które z góry na dół robią się coraz ciemniejsze, zaczynając niemal od koloru nieba, a kończąc na głębi ciemnej rzeki, jaką w tej książce rolę pełniła Tamiza.

Krawędzie ilustracji upstrzone są gałązkami z liśćmi i czymś, co mi osobiście przypomina trochę ptaki. Te właśnie elementy błyszczą się w kolorze złota, co przepięknie komponuje się z różnymi tonami niebieskiego.

Jak dla mnie jest to jedna z piękniejszych okładek, jakie mam na swojej półce. Jakie są Wasze upodobania jeśli chodzi o okładki? Wolicie kiedy dużo się na nich dzieje, czy bardziej podobają Wam się proste, zwyczajne grafiki? Dajcie znać w komentarzach! 

MOJA OCENA

Fabuła: 3,5/5

Bohaterowie: 4/5

Język: 3,5/5 

Zakończenie: 4/5

Wrażenia wizualne: 5/5

*Ocena ogólna: Nie polecam nie odradzam

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

0 Comments

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!