Nie jestem zupą pomidorową żeby mnie wszyscy lubili

Nie jestem zupą pomidorową żeby mnie wszyscy lubili


 Kilka dni temu przeglądając Facebooka spostrzegłam pewne zdjęcie. Przedstawiało ono mały puzzelek, który piłą próbował odciąć sobie jedną ze swoich krawędzi, by móc wpasować się w grupkę innych puzzli. Był tam też napis głoszący:

"Don't hurt yourself just to fit in"

Jakież to prawdziwe i otwierające! Ostatnio mam na prawdę sporo takich sytuacji, gdzie łapię się na tym, że próbowałam dopasować się do pewnej grupy ludzi. Chciałam być lubiana przez wszystkich, a to przecież tak nie działa. Z jednej strony zależało mi na pewnych relacjach, z drugiej natomiast źle się czułam w otoczeniu danej grupy, bo tak na prawdę nigdy nie byłam w pełni sobą.

I po co? Dlaczego tak bardzo staramy się być odpowiednimi osobami, tam, gdzie kompletnie nas nie chcą i gdzie nigdy nie będziemy pasować? Dlaczego nie otaczamy się ludźmi, którzy faktycznie nas lubią i chcą byśmy byli w zasięgu ręki?

Zamiast tego niejednokrotnie chwytamy po piłę i rżniemy siebie gdzie popadnie byleby tylko fitować z kimś, kto w naszych wyobrażeniach jest naszym towarzyskim guru...

Cały czas uczę się tego, by wyrażać swoje zdanie na głos. By mówić, co mi się podoba, a co wywołuje u mnie dyskomfort. Nie chcąc robić komuś przykrości, sama siebie stawiam w niezręcznej sytuacji i robię wszystko, byleby tylko ta osoba nie poczuła się urażona. I co z tego wynika? Cóż... ostatnio wynikło z tego tyle, że wypowiadając swoje uczucia na głos, w sposób - wydaje mi się - bardzo kulturalny i nie urażający nikogo, zostałam zablokowana na Discordzie, a dana osoba opuściła wszystkie moje social media...

Po prostu wymazała mnie ze swojego dysku twardego niczym jakiś niechciany plik. Czy było mi przykro? Tak. Czy zastanawiałam się, co zrobiłam nie tak względem tej osoby? Oczywiście. Co po upływie czasu myślę na ten temat?

Mam to w dupie.

Serio. Czasem wracam myślami do tej osoby, myślę co robi, jak bardzo otworzyłam się przed tą osobą i dochodzę do wniosku, że po raz kolejny musze być bardziej ostrożna z kim nawiązuje relacje. Bo człowiek to nie drzewo, które jak raz zasadzisz, to do końca życia będzie rosło w jednym miejscu... Nie.. Człowiek jest jak pszczoła skacząca z kwiatka na kwiatek. Gdy poczuje, że ma już dość siedzenia na dupie w jednym miejscu, leci gdzieś dalej.

źródło [click grafika]

Trzeba odpowiednio dobierać sobie przyjaciół, by później nie być sparzonym. Uważać na to, co i do kogo się mówi. Dać sobie czas na relację z drugim człowiekiem, by stwierdzić, czy to ma sens czy nie.

Nie jestem zupą pomidorową żeby mnie wszyscy lubili. Lubię być głośna, ale czasem potrzebuje wyciszenia. Można ze mną robić pierdylaird zdjęć, jednak nie wszystkie nadają się do publikacji. Lubię pisać długie teksty, ale czasem nie mam ochoty nawet ruszyć ręką. Jestem pełna sprzeczności jak każdy z nas i jak my wszyscy, chciałabym być lubiana i akceptowana przez jakąś grupę osób.

Właśnie takie sytuacje otwierają mi oczy. Sprawiają, że zaczynam dostrzegać to, że nie każdemu spodoba się moja osoba. Nie wszyscy będą mnie lubić i cieszyć się na mój widok. Nigdy nie byłam i nie będę gruszką na wierzbie.

Ciężko jest być sobą pośród tony sztuczności, gdzie każdy próbuje w jakiś sposób się dopasować. Może dobrym rozwiązaniem byłoby nie szukać nikogo na siłę tylko pozwolić płynąć losowi własnym torem? Może przypadkiem znajdziemy kogoś, kogo nie będzie przerażać nasz piskliwy śmiech, zamglony wzrok czy ton głosu?

Tak na prawdę raniąc samych siebie i próbując być fajnym na siłę odwlekamy jedynie moment, w którym możemy poznać kogoś kto pewnego dnia powie nam:

Wiesz co? Na prawdę Cię lubię. Nie zmieniaj się.

You Might Also Like

4 Comments

  1. Ah, Gosiek 😘 to są trudne czasy - więcej niż połowa ludzkości ma kompleksy, zaniżoną samoocenę, przez to problemy natury psychicznej, z którymi nawet nie wiedzą jak sobie radzić i powstaje taka mieszanka chorób dzisiejszego społeczeństwa. Brniemy ostrożnie przez to bagno i byle nie dać się samemu zwariować 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, jeśli człowiek potrafi sobie sam pomóc i nie musi szukać pomocy u psychiatry, czy psychologa. Oczywiście w razie takiej potrzeby jak najbardziej, dobrze jest się tam wybrać. Lekarz jak każdy inny! Cieszę się natomiast, że czasem dochodzę do pewnych kwestii sama w zaciszu swojego domu. Oprócz tego, że po prostu lżej jest na bani, to jeszcze mam taki pewien rodzaj dumy, że "hej! sama do tego doszłaś!" :)

      Usuń
  2. Naprawdę Cię lubię! Nie zmieniaj się! I przejedź w końcu na niebieską kawę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhm... jest plan by być w stolicy... 14 sierpnia.... xD ale nie będę sama! i raczej osrana z wrażenia xD

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!