Ken Kesey - Lot nad kukułczym gniazdem

 

Ken Kesey - Lot nad kukułczym gniazdem

INFORMACJE OGÓKNE

Autor: Ken Kesey

Tytuł: Lot nad kukułczym gniazdem

Liczba stron: 367

Wydawnictwo: Albatros

Kategoria: Literatura piękna

Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz

ISBN: 978-83-8215-420-7

OPIS

Do czego zdolny jest człowiek by uniknąć odsiadywania wyroku? Wydaje mi się, że mało jest takich opcji, a na pewno na samym końcu ten listy jest pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Tam też wybiera się McMurphy. Szufler, dziwkarz i zabijaka dla którego miejsce to jest jest niczym hotel, do momentu aż okazuje się, że aby wyjść po za mury szpitala, musi zostać uznany za wyleczonego, a o tym decyduje Wielka Oddziałowa. 

Pielęgniarka, która znęca się nad pacjentami, zrobi wszystko by udowodnić, że McMurphy nie jest zdrowy i nie może opuścić szpitala. Między obojgiem dojdzie do niemej gry, która ma polegać na tym kto kogo pierwszy złamie. Czy będzie to McMurphy, czy Wielka Oddziałowa? 

Skryjcie się za zasłoną! Może czarni Was nie zobaczą i będziecie mogli obserwować bieg pędzących zdarzeń na własne oczy!

MOJE WRAŻENIA

Absolutnie nie tego się spodziewałam! Książka "Lot nad kukułczym gniazdem", którą napisał Ken Kesey była mi znana z tytułu już od wielu, wielu lat, natomiast zawsze stroniłam od klasyki gatunku i omijałam wszystko, co mogło być czymś starym, napisanym archaicznym językiem, osadzonym w czasach głębokiego PRL'u czy na przełomie Pierwszej i Drugiej Wojny Światowej.

Do przeczytania tej książki podchodziłam sceptycznie. Stwierdziłam, że na sto procent nie będzie mi się podobać. Nie będzie może należeć do tych znienawidzonych przez które chciałam przebrnąć na siłę, ale także nie zaliczę jej do swoich ulubieńców ogółem, lub chociażby tego roku. Nawet nie wiecie jak bardzo ta pozycja zrewidowała moje nastawienie i przekonanie, co do pewności swoich myśli!

Miejscem akcji jest tutaj szpital psychiatryczny i jeden z jego oddziałów, którym nadzoruje siostra Ratched. Kobieta uznawana jest przez wszystkich za sadystkę i osobę, której nie wolno się sprzeciwić. Na oddziale, na którym pracuje, panują ściśle określone zasady. Wszystko jest o konkretnej porze dnia czy nocy, wydzielane są papierosy, każdy dostaje swój przydział lekarstw, a telewizja zostaje włączona o konkretnej godzinie.

"Jak tylko wszedłem, od razu mnie uderzyło, że nikt się tu nie śmieje. Nie słyszałem prawdziwego śmiechu, odkąd przekroczyłem próg szpitala, rozumiecie? Do licha, przecież człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu! Jeśli daje się jakiejś babce tak zeszmacić, że nie potrafi się roześmiać, traci swój największy atut!"

Wielu pacjentom się to nie podoba, jednak będąc w tej placówce, nikt nie śmie przeciwstawić się kobiecie, która w każdej chwili może odesłać ich na wydział furiatów, lub do tak zwanej wstrząsówki, gdzie człowiekowi aplikuje się dawkę elektrowstrząsów, by według Wielkiej Oddziałowej, poprawić jego stan psychiczny.

Sytuacja ta zmienia się kiedy na oddział siostry Ratched trafia McMurphy. Zanim jednak przedstawię Wam postać tego człowieka, chciałabym skupić się na narratorze. Narratorze, który jest jednocześnie pacjentem, przebywającym na wydziale siostry Ratched. Pół-Indianin Bromden zwany przez innych pacjentów Wielkim Wodzem, udaje głuchoniemego człowieka. Dzięki temu, czasami staje się dla personelu medycznego wręcz niewidzialny, a co za tym idzie, udaje mu się od czasu do czasu usłyszeć to, czego nie powinien.

W książce "Lot nad kukułczym gniazdem", którą napisał Ken Kesey, jest sporo miejsca poświęcone na opis Wielkiego Wodza. Dowiadujemy się, że trafił do szpitala psychiatrycznego tuż po wojnie. Wiemy także, że ma swoje wyobrażenie na temat zewnętrznego świata. Według niego istnieje organizacja, którą nazwał "Wielki Kombinat" i ma ona za zadanie uporządkować świat zewnętrzny tak samo jak robi to siostra Ratched na oddziale.

Autor przedstawia go jako człowieka nie rzucającego się w oczy, przypatrującego się wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Bromden jest naszymi oczami i uszami w szpitalu. Widzimy przyjęcie na oddział McMurphiego, jego odstające zachowanie od reszty pacjentów i tego jak wpływa na całe towarzystwo.

"Kiedy wywiesiła na tablicy ogłoszeń podział zajęć i McMurphy zobaczył, że wyznaczyła mu sprzątanie toalety, zapukał do jej szyby i podziękował za ten zaszczyt, dodając, że będzie o niej myślał, szorując pisuary. (...) - Bez przesady - rzekł czarnemu, gdy ten chciał go złajać, że się nie przykłada. - Może dla niektórych rzeczywiście są nie dość czyste, ale ja osobiście zamierzam do nich szczać, a nie jeść z nich obiad."

Właśnie od momentu pojawienia się Randla Patricka w szpitalu, Wielki Wódz zaczyna opuszczać gardę. Doskonale zdaje sobie sprawę, że czasami jego zachowanie może wzbudzić podejrzenia, że tak na prawdę przez ten cały czas udawał jedynie głuchoniemego i to odkrycie może zwrócić się przeciwko niemu. McMurphy jednak robi tyle zamieszania, że personel mało kiedy zwraca uwagę i przypatruje się innym pacjentom.

Kim w takim razie jest Randle Patrick McMurphy? Mężczyzna ten z pewnością zaszedł za skórę niejednej osobie. Był więźniem politycznym w chińskim obozie, za wzniecenie buntu wśród współwięźniów zostaje odznaczony Krzyżem Zasług, jednak zwalania się go za brak subordynacji. Jako recydywista zostaje przeniesiony do szpitala psychiatrycznego, po odsiedzeniu krótkiego wyroku za hazard, pobicie oraz gwałt na nieletniej.

Takie rozwiązanie niebywale mu odpowiada. Swój pobyt na oddziale traktuje niemalże jak wakacje, gdyby nie fakt, że siostra Ratched ma tam wprowadzone rygorystyczne zasady, których musi przestrzegać każdy pacjent, w tym także McMurphy. Mężczyzna postanawia udowodnić innym pacjentom, z którymi zdążył się zaprzyjaźnić, że Wielka Oddziałowa już po tygodniu zmięknie i będzie miała go dość. Jak będzie w rzeczywistości? Musicie przekonać się sami!

Jeśli mam być szczera nie spodziewałam się tego, że ta książka tak mi się spodoba. Kompletnie inna od tego, co czytam na co dzień, kompletnie inna jeśli chodzi o coś, czego spodziewałam się po na prawdę starej pozycji.

"Gdyby ktoś wszedł wtedy do świetlicy i zobaczył dorosłych facetów obserwujących pusty ekran, a za nimi rozwścieczoną pięćdziesięcioletnią kobietę krzyczącą o posłuszeństwie, porządku i karach, pomyślałby, że ma przed sobą bandę kompletnych wariatów."

Jestem zachwycona kreacją postaci, ponieważ tak na prawdę Ken Kesey w swojej książce "Lot nad kukułczym gniazdem" stworzył bohaterów, gdzie każdy z nich ma jakąś historię do opowiedzenia. Każdy mężczyzna będący pacjentem na oddziale psychiatryczny, jest tam z jakiegoś powodu. Nawet jeśli nie znamy jego przeszłości, to dowiadujemy się chociaż dlaczego trafił do szpitala psychiatrycznego. Oczami Bromdena poznajemy każdego. Widzimy ich zachowanie, a także traktowanie pacjentów przez Wielką Oddziałową jak i resztę personelu.

Chciałabym zwrócić tutaj uwagę na coś, co wydaje mi się, dostrzegam tylko ja i być może moje postrzeganie tego konkretnego tematu jest mylne, ale... nie odczułam tego, by siostra Ratched znęcała się nad ludźmi ze swojego oddziału.

Tak na dobrą sprawę, akcja odbywa się w szpitalu psychiatrycznym. Miejscu gdzie człowiek nie może być pewny jak zachowa się druga osoba i muszą tam panować pewne określone zasady, czasem bardzo rygorystyczne. Oczywiście coś takiego jak włączenie telewizora o konkretnej godzinie może być przesadzone, jednak, gdyby każdy chciał oglądać telewizję o innej porze, mogłoby to wywołać zamęt i doprowadzić do tego, że każdy robiłby to, co chciał i kiedy chciał, a z czasem pacjenci weszliby na głowę ludziom, którzy tam pracują.

,,Udałem, że nie słyszę ich drwin i nie wiem, o co chodzi, ale kiedy mi chcieli wetknąć do ręki szczotkę, żebym pozamiatał za nich korytarz, pomyślałem, że mam to gdzieś, obróciłem się na pięcie i poszedłem z powrotem w kierunku sypialni. Byle kto nie będzie rozkazywał facetowi, który jedzie z kurwami na ryby."

Oczywiście mocno kibicowałam naszym "Chronikom" i "Okresowcom", a także miałam nadzieję, że McMurphy da porządnie w kość Wielkiej Oddziałowej, jednak chciałam napisać z jaką częścią opisu tej książki się nie zgadzam. Musimy wziąć także pod uwagę czas, w jakim rozgrywa się akcja. Medycyna w tamtym okresie może i nie raczkowała, ale nie była tak rozwinięta jak teraz i takie zabiegi jak lobotomia czy elektrowstrząsy, mimo że brzmią przerażająco, to nie zdziwię się jeśli były czymś na porządku dziennym, zwłaszcza w miejscu gdzie tak na prawdę człowieka spisuje się niemalże na straty.

Zdrowie psychiczne nie było kiedyś tak ważne jak teraz. Temat chorób psychicznych był tematem tabu, zamiatało się takowy pod dywan i udawano, że nie dzieje się nic złego. Traktowanie ludzi w takim ośrodku pewnie też nie należało do najmilszych. Bromden niejednokrotnie opisuje, co dzieje się na oddziale. Można na prawdę odczuć, jak zaszczuci są pacjenci przez Wielką Oddziałową i jak powoli ich pewność siebie odradza się, po pojawieniu się na oddziale McMurphiego.

"McMurphy był inny. Nie pozwolił ,żeby wygląd narzucił mu styl życia"

Czuć w powietrzu strach i obawę za każdym razem, gdy coś odbiega od normy, ale także widać światełko w tunelu kiedy tylko Ranlde przeciwstawia się siostrze Ratched i stawia na swoim. Książka "Lot nad kukułczym gniazdem", którą napisał Ken Kesey opowiada o tym, jak tak na prawdę ciężko jest być wolnym człowiekiem bez ograniczeń. Pokazuje także brak tolerancji wobec drugiego człowieka, chociażby patrząc na Bromdena, który był pół-Indianinem i jak potraktowali jego rodzinę ludzie z "wyższej półki".

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że jest to debiut autora i bardzo poważnie oraz wnikliwie dokonywał reaserchu chociażby poddając się elektrowstrząsom, by zobaczyć jakie to uczucie! Fenomenalnie napisana historia, nawet jeśli zakończenie złamało moje wrażliwe serduszko.

Jest tyle rzeczy, o których chciałabym jeszcze napisać, ale boję się, że z recenzji przemieni się to w osobną historię dlatego zakończę na tym swój wywód na temat tej książki, z ogromną nadzieją, że po nią sięgniecie i dacie mi znać jakie były Wasze odczucia na temat tej powieści. Jestem ogromnie ciekawa Waszego zdania i czy byliście równie oczarowani tą pozycja jak ja! 

OKŁADKA

Okładka książki "Lot nad kukułczym gniazdem", którą napisał Ken Kesey jest bardzo przyjemna dla oka. Mamy tu białe tło na którym widać narysowane brązowym kolorem gałązki z liśćmi układające się na wzór gniazda właśnie.

Gdzieniegdzie zauważyć można także poprzetykane kształty ptaków. Na samym środku, jakby położona w gnieździe, jest karteczka, z której dowiedzieć możemy się takich informacji jak kto jest autorem książki, jaki jest jej tytuł czy też jakie wydawnictwo wydało tę książkę.

Według mnie ilustracja ta, ma w sobie coś, co przyciąga wzrok. Jest delikatna, estetyczna, spokojna. Moja książka ma dodatkowo twardą okładkę, co jeszcze bardziej nadaje tej pozycji czegoś intrygującego. Nie należy ona być może do moich ulubionych, ale z pewnością ma w sobie coś co przykuwa uwagę.

MOJA OCENA

Fabuła: 5/5

Bohaterowie: 5/5

Język: 5/5

Zakończenie: 4,5/5

Wrażenia wizualne: 4/5

*Ocena ogólna: Koniecznie musisz przeczytać

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

2 Comments

  1. Lubię książki poruszające problem zaburzeń psychicznych <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akcja dzieje się w szpitalu psychiatrycznym więc może to faktycznie coś dla Ciebie. No ja polecam całym serduszkiem <3

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!