Imre Kertesz - Los utracony

Imre Kertesz - Los utracony


INFORMACJE OGÓLNE

Autor: Imre Kertesz

Tytuł: Los utracony

Liczba stron: 269

Wydawnictwo: WAB

Kategoria: Literatura piękna 

Tłumaczenie: Krystyna Pisarska

ISBN: 978-83-280-9275-4

OPIS

Książka "Los utracony", którą napisał Imre Kertesz to przejmująca opowieść piętnastoletniego wówczas pisarza, Żyda mieszkającego na Węgrzech w Budapeszcie, który spędził w niemieckich obozach koncentracyjnych rok.

Pozycja ta mimo swojej tematyki nie przypomina innych historii, z których dowiadujemy się o ludzkim cierpieniu. "Los utracony" to książka, w której autor stara się przeżyć w nienormalnych warunkach, które dla niego samego stają się czymś zwyczajnym. Czy odważysz się, przekroczyć z autorem bramę niejednego obozu koncentracyjnego, by dowiedzieć się jak było na prawdę? 

MOJE WRAŻENIA

Imre Kertesz w książce "Los utracony" przedstawia nam tak na prawdę historie swojego życia, które nie było łatwe, a pokazało się z jak najgorszej strony. Tak na prawdę nie ma tutaj fabuły. Fabułą jest życie, są okrucieństwa w niemieckich obozach koncentracyjnych, jest walka o przetrwanie, tląca się iskra nadziei na lepsze jutro, której można było szukać ze świecą.

Imre Kertesz jako piętnastoletni chłopak trafia do jednego z transportów, którego droga idzie tylko w jedną stronę i w planie nie ma powrotu. Nieświadomy tego autor opisuje jak wyglądała podróż z jego rodzinnego Budapesztu do obozów koncentracyjnych takich jak np. w Oświęcimiu czy Buchenwaldzie.

Zastanawiałam się dlaczego to właśnie "Los utracony", którego autorem jest Imre Kertesz jest pozycją odmienną od pozostałych książek opisujących życie w obozach koncentracyjnych i wydaje mi się, że podczas czytania tej konkretnej lektury, czytelnik nie za wiele dowie się o tym, jak ludzie byli tam traktowani. Oczywiście pisarz często napomyka o głodzie, braku dostępu do wody, złych warunków w jakich przyszło mu żyć, jednakże nie ma tu opisów, które znamy z innych dzieł literackich, gdzie mogliśmy przeczytać chociażby o tym, jak naziści produkowali mydło z tłuszczu człowieka...

"(...) pierwsza zasada dobrego żołnierza to jeść wszystko, co dają dziś, bo nie wiadomo, czy jutro też dadzą – tak to powiedział, i potem naprawdę zjadł swoją porcję, spokojnie, równomiernie, bez jednego grymasu, aż do ostatniej kropli."

Ta książka jest... oschła. Czytając ją ma się wrażenie, że osoba opowiadająca o tym wszystkim - w tym przypadku jest to pisarz - jest wyprana z jakichkolwiek emocji. Rzeczy, które dla współczesnego człowieka wydają się nie do zaakceptowania, dla autora były tak normalne i oczywiste jak to, że słońce wschodzi i zachodzi. 

Pokazuje to tak na prawdę, jak mocno naziści wpłynęli na psychikę osób, którym przyszło żyć w obozach. Jak straszne i okrutne czyny stały się normalnością. Łapałam się na tym, że niejednokrotnie zastanawiałam się czy narrator jest w obozie koncentracyjnym czy hotelu pięciogwiazdkowym na miarę warunków panujących w takim miejscu. Dopiero po czasie zrozumiałam, że autor, w moim mniemaniu, był wyprany z jakichkolwiek emocji.

Na samym początku widać było kompletną nieświadomość narratora na temat tego, gdzie tak na prawdę go wywożą. Pewną nadzieję, że być może w tym innym miejscu znajdzie lepsze życie, lepszą pracę, może lepsze zarobki... Podczas podróży spotkał wiele osób, w tym także swoich rówieśników, z którymi wcześniej pracował. Los chciał, że dane mu było przeżyć i spisać to wszystko na kartach książki "Los utracony".

"Teraz nie ma się już o co niepokoić, przecież legitymacja zaświadcza, że nie żyje dla własnej przyjemności, lecz jestem pożyteczny dla przemysłu wojennego, a to już podlega całkiem innej ocenie, oczywiście."

Nie jest to pozycja wypełniona dialogami, więc prawdopodobnie dlatego ciężko było mi przez nią przebrnąć. Ponadto sam styl wypowiedzi autora niesamowicie mnie nużył i męczył. Był bezemocjonalny. Tak na prawdę dopiero pod sam koniec książki, pozycja ta zaczęła mnie interesować, tak jakby narrator odzyskiwał świadomość i zdawał sobie sprawę, że to co się dzieje, ma ogromne znaczenie i musi być po prostu cierpliwy.

Z pewnością jest to ważna lektura, którą powinien każdy przeczytać, by poznać obozy koncentracyjne, nie tylko od strony przerażenia, terroru, czy poczucia utraconego losu właśnie, ale także z psychologicznej perspektywy.

Ta książka pokazuje jak w przeciągu jednego roku, życie młodego chłopaka może zmienić się tak diametralnie, że praktycznie nie będzie miał do czego wracać. Opisany jest tu powrót człowieka, który przeżywa pobyt w obozie koncentracyjnym i jak wraca do swojego domu - domu, który na dobrą sprawę już nie istnieje, albo jego członkowie przenieśli się w inne miejsce i trzeba będzie ich odnaleźć.

"Los utracony" przedstawia sytuację, w której czasami nie idzie wymazać złych wspomnień chociażby bardzo się tego chciało. Pokazuje jak mocno złe czyny wpływają na ludzką psychikę, jak robią z naszego mózgu papkę i do końca życia czasami, człowiek musi borykać się z wieloma problemami. Strachem, obłędem, napadami paniki, obawą, że wszystko co dobre może zakończyć się dosłownie za sekundę, ale także wypaleniem na tle emocjonalnym, brakiem okazywania uczuć, wyparciem wszystkich pozytywnych odruchów... Człowiek po takim horrorze, może już do końca życia być oschłym i na prawdę mocno stąpającą po ziemi osobą, dla której coś albo będzie czarne albo białe.

"- Przeszedłeś wiele potworności? – a ja odparłem, że zależy, co uważa za potworność. Na pewno, powiedział na to z trochę zażenowaną miną, musiałem dużo biedować, głodować, i prawdopodobnie mnie także bito, a ja mu powiedziałem: – Oczywiście. – Dlaczego, synu – wykrzyknął i widziałem, że już traci cierpliwość – mówisz na wszystko „oczywiście”, i to zawsze wtedy, kiedy coś w ogóle nie jest oczywiste?! – Rzekłem: – W obozie koncentracyjnym jest oczywiste. – Tak, tak – on – tam tak, ale... – i utknął, zawahał się trochę – ale... przecież sam obóz koncentracyjny nie jest oczywisty! – jakby wreszcie znalazł właściwe słowa, i nic mu nie odpowiedziałem, ponieważ z wolna zaczynałem pojmować: o takich czy innych rzeczach nie dyskutuje się z obcymi, nieświadomymi, w pewnym sensie dziećmi, że tak powiem."

Jak wiele może wytrzymać człowiek by przeżyć? Ile jest także w stanie poświęcić by chociaż jeszcze przez chwilę czuć, że ma kontrolę nad czymkolwiek? Do czego zdolni są głodni i spragnieni ludzie i dlaczego, będąc większością, nie byli w stanie przeciwstawić się swoim oprawcom? Na te pytania książka "Los utracony", której autorem jest Imre Kertesz w pewien sposób odpowiada i mimo że osobiście, prawdopodobnie już nigdy po nią nie sięgnę, to dla samej pamięci wszystkich ofiar i dla pamięci ogólnie, sięgnijcie po tę pozycję, nawet jeśli miałby to być Wasz pierwszy i ostatni raz z tą lekturą.

OKŁADKA

O okładce za dużo nie ma się tu co rozpisywać. Jest ona w pewien sposób ciekawa ze względu na to, że jej tytuł jest wpasowany jakby w napis, który widnieje tuż przy wejściu do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, gdzie możemy przeczytać "Arbeit macht frei". Imię oraz nazwisko autora znajduje się nieco wyżej.

Ciężko określić co tak na prawdę przedstawia ilustracja. Dostrzegam w lewym dolnym rogu zarys gałęzi, ale nic po za tym. Jak wiecie mam słabość do koloru niebiskiego, a tutaj jest go pod dostatkiem, stąd też taka, a nie inna ocena. 

Jest to bardzo prosta grafika. Estetyczna, czysta, zwyczajna. Tytuł jest delikatnie wypukły i ustawiając książkę pod pewnym kontem, można zauważyć jak błyszczy. Podoba Wam się taka forma ilustracji? Piszcie w komentarzu! 

MOJA OCENA 

Fabuła: 3/5 

Bohaterowie: 3/5

Język: 3/5

Zakończenie: 3,5/5

Wrażenia wizualne: 3/5

*Ocena ogólna: Nie polecam nie odradzam

Za możliwość przeczytania tej książki, serdecznie dziękuję wydawnictwu WAB!

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

2 Comments

  1. Witam serdecznie ♡
    Hmm, ogólnie bardzo lubię takie książki. O tym tytule wcześniej nie słyszałam, jak tylko będę miała okazję pewnie po nią sięgnę. To trudne tematy, ale w życiu nie może być tylko łatwo. Dlatego jak tylko mogę poznaję lepiej te czasy i sytuacje.
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie chciałabym by następne pokolenia nie wiedziały co działo się podczas Drugiej Wojny Światowej. Osoby, które przeżyły to na własnej skórze, teraz na naszych oczach gasną i niedługo nie będzie już nikogo, kto mógłby opowiedzieć o tym dramacie. Wydaje mi się, że wręcz naszym obowiązkiem jest przekazać te informacje dalej w świat. By pamiętać. By nie zapominać. Czasami sięgam po takie książki, jednak ta konkretna była dla mnie.... dziwna, ciężka do przetrawienia w pewien sposób.

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!