Gulbahar Haitiwaji i Rozenn Morgat - Ocalała z chińskiego gułagu

Gulbahar Haitiwaji i  Rozenn Morgat - Ocalała z chińskiego gułagu


INFORMACJE OGÓLNE

Autor: Gulbahar Haitiwaji i  Rozenn Morgat

Tytuł: Ocalała z chińskiego gułagu

Liczba stron: 238

Wydawnictwo: WAB

Kategoria: Reportaż

Tłumaczenie: Beata Łaskawska

ISBN: 978-83-280-9273-0

OPIS

Ta książka jest prawdziwą historią Gulbahar Haitiwaji, która spędziła w więzieniu prawie trzy lata, tak na prawdę za niewinność.

Jako Ujgurka, należy do mniejszości etnicznej i religijnej zamieszkującej prowincję Sinciang, który jest bardzo ważny dla Chin ze względu na przechodzący przez ten region Nowy Jedwabny Szlak.

Dlaczego kobieta trafiła do więzienia, a raczej obozu? Oficjalnie Komunistyczna Partia Chin twierdzi, że walczy z islamskim terroryzmem i separatyzmem, natomiast nieoficjalnie mówi się o ludobujstwie Ujgurów. Jaka jest prawda? Przekonajcie się sami!

MOJE WRAŻENIA

Czasami chciałabym wiedzieć nieco więcej na temat tego, co dzieje się dookoła mnie, co dzieje się na świecie i o czym wielcy tego świata nie za bardzo chcą mówić. Czasami z zaciekawieniem słucham opowiadań babci, jak to było za czasów drugiej wojny światowej. Jak ludzie się bawili, jak żyli, co sprawiało im radość, a co ich smuciło.

Być może dlatego, gdy zaproponowano mi przeczytanie książki "Ocalała z chińskiego gułagu", której autorkami są Gulbahar Haitiwaji i  Rozenn Morgat, zgodziłam się od razu! Nie jest to, co prawda, historia z ubiegłego wieku, jednak skala upokorzenia człowieka, znęcania się nad nim i zniewolenia jest wysoce porównywalna.

"Welcome to the gulag". Kto gra, lub przyglądał się rozgrywce w grze Call of Duty. Warzone, z pewnością  zna te słowa. W tym przypadku skierowane były do Gulbahar Haitiwaji, która mieszkając we Francji, musiała wrócić do Chin.

Nie wiedziała, że rzekome wypełnienie niezbędnych dokumentów, to jedynie przykrywka do tego, by móc ją aresztować i przesłuchiwać, a w rezultacie zamknąć w jednym z obozów, w którym tak jak ona, przetrzymywano inne kobiety pochodzenia Ujgurskiego.

"- Musi pani przyjechać do Karamayu, żeby podpisać dokumenty w związku z przejściem na wcześniejszą emeryturę, pani Haitiwaji - wyjaśnił."

"Ocalała z chińskiego gułagu", której autorkami są Gulbahar Haitiwaji i  Rozenn Morgat to książka w której dowiedzieć się można wielu przerażających rzeczy, mających miejsce obecnie w Chinach. Tak, dobrze czytacie, te obozy istnieją na terytorium Chin do dziś i zdawać by się mogło, że każdy o nich wie, ale nikt nie reaguje.

Muszę przyznać, że nie miałam zielonego pojęcia o tym, jak w Komunistycznej Partii Chin są traktowane mniejszości etniczne. Wydawało mi się, że taki kraj jak Chiny, co prawda jest zdolny do zmuszania dzieci do pracy, wręcz ich wyzyskiwania, jednak by, nie bójmy się użyć tu takich słów, mordować ludzi?

Co gorsze okazuje się, że inne państwa, państwa należące do ONZ, doskonale zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się za Chińskim Murem, ale nikt nie ma na tyle odwagi by zareagować. Wszystko odbywa się po cichu, a co najbardziej przerażające, powoli.

Od 2015 roku do obozów trafiają Ujgurzy zamieszkujący prowincję Sinciang czyli rejon niezwykle ważny dla Chin. To właśnie przez niego ma przechodzić Nowy Jedwabny Szlak, który jest oczkiem w głowie prezydenta Chin - Xi Jinpinga.

Widocznie człowiek ten uważa Ujgurów za problem, który trzeba wyplenić i doszczętnie wykorzenić, ale w taki sposób, by nikt za bardzo się tego nie domyślił. Fakt nieco odmiennej kultury, innej wiary religijnej jest na tyle kujący prezydenta w oczy, że bez wahania wtrąca Ujgurów do obozów, gdzie powoli, acz skutecznie są torturowani, a wręcz odczłowieczani.

"Czasem niektóre mdleją. Jeśli więźniarka mimo krzyków nadzorców nie odzyskuje przytomności, jeden z nich stara się postawić ją na nogi bez żadnych ceregieli, bijąc ją po twarzy. Jeśli znowu upadnie, musi opuścić salę i nigdy więcej jej nie widzimy. Na początku mnie to szokowało. Teraz spowszechniało."

Wmawianie im, że są terrorystami, małe racje żywnościowe, brak środków higieny osobistej, znęcanie się psychiczne i fizyczne nad ludźmi, tylko dlatego, że należą do mniejszości etnicznej... Tego wszystkiego doświadczyła na własnej skórze Gulbahar Haitiwaji, która do samego końca walczyła o to by nie zwariować. By pamiętać kim tak na prawdę jest i w co tak na prawdę wierzy, mimo że dzień u dnia, noc za nocą wmawiano jej absolutnie coś innego.

To obowiązkowa lektura, zwłaszcza w tych czasach, gdzie za naszą wschodnią granicą kolejny psychopata rości sobie prawa do terenu mu niepodległego. Nie mieści mi się w głowie, jakim trzeba być chorym człowiekiem, by dla własnych korzyści móc krzywdzić drugiego człowieka z pełną premedytacją i  świadomością.

Chciałabym również napisać, że nie rozumiem innych państw, które jedynie się przyglądają i czekają na przebieg wydarzeń, jednak wbrew pozorom domyślam się, że do sprawy trzeba podejść arcy poważnie i ostrożnie, a każdy zbyt gwałtowny krok może spowodować, o wiele gorsze konsekwencje niż te, kiedy nie robi się nic lub względnie mało.

"Na górze, ponad tym ponurym życiem, które wiodłam wspólnie z moimi strażnikami, negocjacje między Francją a Chinami przybierały, jak się wydaje, konkretny kształt. "To się niedługo skończy, Gulbahar", szeptali. Ale jak zawsze żaden z nich nie raczył mi wyjaśnić, na czym miałby polegać ten koniec."

Zaznaczam przy tym, że książkę "Ocalała z chińskiego gułagu", której autorkami są Gulbahar Haitiwaji i  Rozenn Morgat, polecam każdemu kto ma mocne nerwy i fakt trwającej wojny Ukrainy z Rosją nie wpłynie na odbiór książki.

Nie jest to pozycja wesoła i dodająca otuchy. To wspomnienia kobiety, która przeżyła piekło na ziemi, które dla innych trwa do dzisiaj - dokładnie w momencie kiedy to czytasz. 

Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, by udźwignąć jeszcze więcej zła i cierpienia panującego na świecie, niech odłoży sobie tę książkę na inny czas. Ważne, byście mieli świadomość, że czasem, w niektórych państwach, dzieje się źle i ta wiedza nie wychodzi po za granice danego państwa.

Warto natomiast walczyć o swoje i nawet jeśli ktoś ciągle nam mówi, że jesteśmy do niczego i już nic z nas nie wyrośnie, mieć gdzieś z tyłu głowy własne zdanie. Przytakiwać, zgadzać się na wszystko, ale w głębi serca myśleć - ja ci *urwa pokażę!

OKŁADKA

Ciężko napisać cokolwiek o okładce, która ma w sobie bardzo mało detali. Tło okładki jest czerwone, natomiast tytuł książki, widniejący na samym środku i praktycznie zajmujący całą powierzchnie ilustracji, jest w kolorze żółtym. Imiona i nazwiska autorek są usytuowane na dole i również odznaczają się żółtym kolorem, którego nie sposób przeoczyć.

Miejscami widać także coś na wzór drutu kolczastego, co może nieco naprowadzić czytelnika, czego można spodziewać się po treści książki.

Nie mogę napisać, by strona wizualna tej pozycji przypadła mi jakoś bardzo do gustu.

MOJA OCENA

Fabuła: -

Bohaterowie: - 

Język: 5/5

Zakończenie: - 

Wrażenia wizualne: 2/5

*Ocena ogólna: Warto przeczytać

Książka została przeczytana i zrecenzowana przy współpracy z wydawnictwem WAB


*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

0 Comments

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!