Marcin Popielarski - Zmiana świateł


Marcin Popielarski - Zmiana świateł


INFORMACJE OGÓLNE


Autor: Marcin Popielarski

Tytuł: Zmiana świateł

Liczba stron: 286

Wydawnictwo: AlterNatywne

Kategoria: Fantastyka

Tłumaczenie:

ISBN: 978-83-950523-7-8

OPIS


Książka "Zmiana świateł", którą napisał Marcin Popielarski to zbiór trzech krótkich opowiadań, gdzie każde jest oddzielnym bytem. Można przeczytać wszystkie, jedno lub dwa. Nie ważne w jakiej kolejności. Pierwsze z nich opowiada o wyprawie do apteki, o której nie każdy wie. Katastrofa bankowa spowodowała, że ludzie musieli sobie radzić bez wielu, na pozór ogólnodostępnych produktów. Jak zakończy się ta historia? Może tak samo jak kolejna opowieść, a mianowicie "Tropiciele"? Sam tytuł wskazuje, że ktoś będzie śledzony. Za co? Dlaczego? Czy osoba, której szukają jeźdźcy ma z nimi coś wspólnego? A może wręcz przeciwnie, ucieka przed nimi, tak jak chciał to zrobić bohater opowiadania zatytułowanego "Zmiana świateł" i ostatniego, w książce którą napisał Marcin Popielarski? Jest coś co łączy wszystkie te historie...

MOJE WRAŻENIA


Zanim zabrałam się do napisania tej recenzji, postanowiłam, że trochę odpocznę. Dam swoim myślom pobyć w głowie i dopiero po pewnym czasie odniosę się do przeczytanej przeze mnie lektury. Muszę przyznać, że tuż po odłożeniu książki "Zmiana świateł", którą napisał Marcin Popielarski, miałam dosyć mieszane uczucia. Co więcej! Czułam, że historie tam przedstawione mnie nudzą, a zwłaszcza te przeciągające się w nieskończoność opisy. To właśnie przez nie, opowiadania wydawały mi się męczące, nudne i takie... bezkształtne.

Zwracając jednak uwagę na fabułę tych trzech pozycji, nie zagłębiając się w szczegóły, a widząc jedynie ogólny zarys, muszę przyznać, że to były fajne historie, które bez problemu można by było rozbudować! To, co rzuciło mi się w oczy, to fakt że te opowiadania nie napawają czytelnika optymizmem. Mają w sobie coś mrocznego, smutnego i przygnębiającego. W każdym z nich możemy się dopatrzyć pewnego rodzaju walki o przetrwanie, która niestety, kończy się śmiercią, lub uszczerbkiem na zdrowiu.

Skupmy się zatem na rozpatrzeniu każdej opowieści z osobna. Pierwszą z nich jest "Apteka". Historia przedstawiająca losy dwóch mężczyzn, którzy planowali dostać się do tytułowej apteki, zapomnianej przez wszystkich. Miały się w niej znajdować lekarstwa, które w przedstawionym przez autora świecie były bardzo ciężko dostępne. W przedsięwzięciu miała im pomóc Ania. Dziewczyna, którą "wykradli" prawdopodobnie z jakiegoś burdelu. Na jej obecność w szczególności upierał się mężczyzna zwany Pietruchą. Tak do końca nie było wiadomo czemu tak bardzo mu na niej zależy, ale końcówka historii wszystko Wam wyjaśni. Według mnie był to najlepszy tytuł całej tej pozycji, chociaż "Zmiana świateł" nie odbiegała od niej aż nadto.

"- Pamiętasz, jak pytałeś, do czego potrzebna jest mi Anka? - zapytał Bartek, wygodnie układając się na swoim legowisku i krzyżując dłonie pod głową."


W ostatniej opowieści, bo tą jest właśnie "Zmiana świateł", Adam zostaje przypadkowo wplątany w strzelaninę, podczas której gangsterzy uprowadzają zarówno jego jak i jego samochód. Jego zadanie jest proste. Wydostać się z miejsca awantury i przewieźć bandytów do miejsca, w którym na spokojnie "zaszyją" swojego rannego kolegę. Czy pościg policji zostanie przerwany? Służby bezpieczeństwa odnajdą bandziorów? A może Adam zejdzie na przestępcza drogę i dołączy do zbirów?

Tutaj najgorsze co mogło się wydarzyć w tej książce to ostatnia strona książki. Aby nie spoilerować, nie będę pisać co się tam konkretnie wydarzyło. Jedno jest pewne. Nie przeczytałam jej ponieważ informacje na niej zawarte były kompletnie bezużyteczne i nie wprowadzające kompletnie nic do mojego życia. Nie mogłam zrozumieć co podkusiło autora by napisał to, co napisał i chyba nawet nie chcę wiedzieć. Ewidentnie pisarz ma słabość do opisów... Bardzo szczegółowych opisów.

W książce "Zmiana świateł", którą napisał Marcin Popielarski jest jeszcze tytuł "Tropiciel". Jak dla mnie dosyć brutalna opowieść, nieco spaczająca instytucje przyjaźni, która trwa aż do grobowej deski. Historia, w której brak jest sentymentów, ckliwych epizodów. Jest jedynie cel i misja jego wykonania. W "Tropicielu" mamy zobrazowane jakimi potworami mogą być ludzie,a z drugiej strony jak bardzo niektórzy są naiwni i po prostu... mają dobre serca, które zostają rozdeptane.

Pisząc recenzję dwa tygodnie temu, z pewnością narzekałabym na wszystko, nie dostrzegając niczego przyjemnego. Dziś natomiast mogę przyznać, że nie było to aż tak złe spotkanie z twórczością Marcina Popielarskiego. Pozycja ta ma swoje plusy i minusy, które można dostrzec gołym okiem. Z pewnością są to historie, które mogły by nadawać się na obszerne opowiadania, gdyby je troszkę rozbudować. Jednak jeśli autor miałby w nich nadal opisywać z taką zawziętością wszystko z najdrobniejszymi szczegółami, to ja zdecydowanie podziękuje.

OKŁADKA


Grafika kojarzy mi się z pewnego rodzaju kataklizmem i odrodzeniem. Mężczyźni ubrani w kombinezony i wyposażeni w broń, kontrastują z parą, która jest jakby odbiciem lustrzanym, innym, lepszym światem. Ilustracja skłania do refleksji. Co też może być jej przesłaniem? Co autor tej grafiki chce nam przekazać? Bazując na treści książki, okładka trochę nijak ma się do historii opisywanych w środku. Zwłaszcza jeśli chodzi o tę parę, trzymającą się za ręce.

Wizualnie nie są to moje gusta. Okładka nie przyciąga mojego wzroku. Nie przepadam za szarościami, mrocznymi klimatami, zaś tej zieleni jest zbyt mało by mogła przykuć moją uwagę. W książce nie mam żadnej wzmianki o tym, że jest to egzemplarz recenzencki, dlatego pozwolę sobie dodać, że pozycja ta nie ma skrzydełek! Podsumowując, według mnie szału nie ma i nie zwróciłabym na ten tytuł uwagi, stojąc przy półkach wypełnionych po brzegi książkami.

MOJA OCENA


Fabuła: 4/5

Język: 3/5

Bohaterowie: 4/5

Zakończenie: 3/5

Wrażenia wizualne: 3/5

*Ocena ogólna: Nie polecam, nie odradzam

Za możliwość przeczytania książki i zrecenzowania jej na swoim blogu, serdecznie dziękuję wydawnictwu AlterNatywne!



*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

6 Comments

  1. Nie czytałam tej książki, ale po Twojej recenzji, mam wrażenie, że to książka bardzo nijaka. Tak jak napisałaś sama, nie polecasz, ale też nie odradzasz. Myślę, że szkoda czasu na książkę, która nie zostaje z Tobą na dłużej i o której zaraz zapomnisz :/

    Zapraszam: mangusie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Pozycja ta jest mocno średnia. Książki od wydawnictw mają to do tego, że zanim je dostanę, mam jedynie opis. Wydawał się ciekawy, a ja jestem z tych, którzy jak już coś otrzymują to czytają do końca. I tak oto dzięki takim jak ja, tacy jak Ty czyli czytający mogą zaoszczędzić swój czas w razie co :)

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc to niektóre książki już na pierwszy rzut oka wydają się średnie. Co jest w sumie straszne, bo to jakby nie patrzeć ocenianie po okładce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś książkę, której okładka mnie totalnie kupiła. Treść natomiast nadawała się do...
      W sumie musze wystawić na sprzedaż kilka... książek :D

      Usuń
  3. Parece un buena historia, pero no sé si seria de las que me dejaran enganchada al libro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I'm very happy that Google Translator is exist :D Because thanks them I can answer you. As I said. I can't recommand that book but also I I don't advise against :) If somebody wants to prove for yourself if like it, should read that, but if somebody don't feel need to read this, they don't :) Just like that. I'm really happy that you visited my blog :) I'm reallu apreciate of it :)

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!