Martyna Senator - Z ciszy

Martyna Senator - Z ciszy

INFORMACJE OGÓLNE

Autor: Martyna Senator

Tytuł: Z ciszy

Liczba stron: 364

Wydawnictwo: We Need YA

Kategoria: Romans

Tłumaczenie:

ISBN: 978-83-66278-20-2

OPIS


Można by powiedzieć, że historia jakich wiele. Naszymi głównymi bohaterami będzie Zoja - dziewczyna, która niedawno zdała maturę i dorabia w studiu tatuażu, by kiedyś zacząć studiować weterynarię oraz Filip - chłopak mieszkający w Warszawie, panicznie bojący się igieł, który od samego początku zwrócił uwagę na Zoję. Kiedy pojawia się w studiu tatuażu i dostrzega dziewczynę, nie ma zamiaru przepuścić okazji i pragnie umówić się z nią na randkę. Problem polega na tym, że nasza główna bohaterka po ostatnich, niezbyt przyjemnych relacjach z chłopakami, nie ma ochoty na przelotne spotkania z przypadkowymi facetami. Biorąc pod uwagę, że Filip mieszka w stolicy, a ona w Krakowie, sytuacja wydaje się być przesądzona. Ten jednak nie ma zamiaru odpuścić i zrobi wszystko by Zoja dała mu szansę.

Czy między tą dwójką jest szansa na głębsze uczucie? Co takiego skrywa Zoja jak i Filip? Co wydarzyło się w przeszłości, że tak trudno będzie im przychodzić zbudowanie nowego związku? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce "Z ciszy", którą napisała Martyna Senator!

MOJE WRAŻENIA

Ktoś kto miał już styczność z twórczością Martyny Senator, będzie mógł się domyślić jak skonstruowana jest ta historia. Mamy przedstawione głównych bohaterów, którzy się poznają. Jedno czuje do drugiego przysłowiową miętę, ale na drodze do ich szczęścia stoją demony przeszłości, z którymi będą musieli się zmierzyć. Kiedy w końcu nadejdzie ta chwila, gdy niby wszystko zmierza ku dobremu, coś się psuje. Następuje drama, po której na koniec i tak główni bohaterowie się schodzą, a czytelnik otrzymuje happy end.

Tak w dużym skrócie mogłabym opisać każdą historię przedstawianą w książkach autorki. Tym razem nie jest inaczej, chociaż musimy pamiętać, że diabeł tkwi w szczegółach! I to one grają główną rolę w "Z ciszy" jak i każdej kolejnej pozycji, którą napisała Martyna Senator. Postacie wykreowane przez autorkę zawsze są charakterystyczne. Każdy ma swoje pasje, zainteresowania, a przede wszystkim historię do opowiedzenia. Nie są one usłane różami. Wręcz przeciwnie. Niejednokrotnie główni bohaterowie niosą na swoich barkach bagaż przykrych i okrutnych doświadczeń, z którymi będą się zmagać przed długi czas.

Tym razem natłok złych wydarzeń, może niejednego przygnieść. Będziemy świadkami złego traktowania zwierząt, gwałtu czy też śmierci jednej z bliskich osób Zoi. Tutaj chciałabym zatrzymać się na chwilę dłużej. Trzeba zwrócić uwagę na to, że książki, które napisała Martyna Senator, w tym także "Z ciszy" nie są pozycjami wyssanymi z palca. Autorka pragnie poprzez swoją twórczość poruszyć ważne tematy, problemy społeczne i także przelać na papier uczucia, które towarzyszyły również jej samej. Wątek dziadka i Zoi jest jednym z tych, które mają swoje odniesienie w rzeczywistym świecie. Martyna przelała własne uczucia na główną bohaterkę. Zmagała się z utratą babci, zaś w życie dziewczyny wplotła wątek z chorym, umierającym dziadkiem.

"Wiem, że bardzo ciężko pogodzić się z niektórymi sprawami… ale czasami nie ma innego wyjścia. Trzeba złożyć broń i zawrzeć rozejm z przeszłością, bo ciągła walka tylko pogłębi zniszczenia. "


Z pewnością nie miał to być zabieg wywołujący wśród czytelników współczucie. Autorka nie pragnęła przygnieść swoich postaci, tak, by nie były w stanie podnieść się same. Wydaje mi się, że bardziej miało to być przesłaniem, byśmy doceniali osoby, które są nam bliskie, ponieważ kiedyś może ich zabraknąć. Cała książka "Z ciszy", którą napisała Martyna Senator jest jedną wielką nauką o życiu. Autorka daje wiele rad poprzez wątki jakie wplotła do historii i które idealnie tworzą jedną, spójną całość. Wszystko jest na swoim miejscu, bardzo dobrze połączone, co daje całej historii poczucie, że mogła wydarzyć się na prawdę.

Książkę "Z ciszy", którą napisała Martyna Senator, czyta się bardzo szybko. Fabuła intryguje i wciąga. Pomimo ze jest to już czwarty tom serii "Z miłości", nie musimy trzymać się chronologii, gdyż każda z części przedstawia historię innych bohaterów. Punktem łączącym te książki są postacie poboczne, których losy poznaliśmy wcześniej, a teraz są jedynie dodatkiem do niektórych wątków. Sama jednak zalecałabym sięganie po te pozycje od pierwszego tomu do ostatniego, gdyż wtedy nie będziemy się domyślać kto jest kim, a połączymy fakty z ostatnimi wydarzeniami jakie miały miejsce w książkach autorki. Nie jest to koniecznie, ale według mnie, ułatwia czytanie i zaznajomienie się z daną lekturą.

Relację Filipa i Zoi uznałabym za wielce prawdopodobną. Dwójka zwykłych, młodych dorosłych, zmagających się ze swoimi problemami. Posiadający wady i zalety. Nie wykreowani na bóstwa i osoby, które zjadły wszystkie rozumy świata. Można się z nimi utożsamić, a przy okazji wyciągnąć kilka ważnych życiowych porad. "Z ciszy", która napisała Martyna Senator, potencjalnie jest romansem. Luźnym czytadłem na wieczór przy herbacie, ale czy aby na pewno?

"(...) mało kto dopuszcza do siebie myśl, że coś podobnego może przytrafić się właśnie jemu. Machamy lekceważąco ręką, mówiąc: "To mnie nie dotyczy", a potem budzimy się z dziurą w pamięci i rozwalonym życiem, którego nie da się tak po prostu odbudować. A najgorsze jest to, że sprawcy często pozostają bezkarni. I najprawdopodobniej szukają kolejnych ofiar. "


Filip sporo czasu poświęca na to by przekonać do siebie Zoję. Często też posługuje się systemem zero jedynkowym. Pomimo odległości, która dzieli tę dwójkę, coś między nimi zaiskrzy? Czy Zoja pozwoli wejść Filipowi do swojego życia, swojego serca? Jakie sekrety skrywają ci bohaterowie?

Jeśli chcecie się dowiedzieć, musicie sięgnąć po tę książkę! To pozycja nie tylko przedstawiająca relacje między dwojgiem ludzi, docierających się i mających motylki w brzuchu. To także lektura, dzięki której można wynieść wiele dobrych rad i życiowych lekcji. Jeśli macie ochotę na coś mądrego, ale przy okazji odprężającego, "Z ciszy", którą napisała Martyna Senator, będzie idealnym rozwiązaniem.

Pomimo że moim numerem jeden nadal jest "Z nicości", jej siostrę "Z ciszy", również polecam i zachęcam do zapoznania się z treścią, gdyż dobra historia w parze z dobrym przesłaniem to więcej niż lekkie czytadło, które przyjemnie się czyta.

OKŁADKA


Pech chciał, że widziałam proponowaną okładkę do tej właśnie książki. Kolejny pech chciał, że została ona odrzucona na rzecz tej, którą właśnie widzicie. Żeby Was uświadomić ile straciliście (Bądź też nie. To wszystko zależy od gustu) po raz pierwszy wrzucam dodatkowe zdjęcie w recenzję, aby poubolewać nad tym, jaka perełka przeleciała mi koło nosa, a zamiast niej wydawnictwo postanowiło wpuścić na rynek polski "Z ciszy" w takiej oprawie graficznej w jakiej jest. Nad ilustracją obok, mogłabym się rozpływać długie godziny. Za dobór kolorystyczny, modelkę i ogólny całokształt. Skupmy się jednak na tej ilustracji, którą zaoferowało nam We Need YA. Przede wszystkim chcę podkreślić, że nie jest to zła grafika. Bardzo dobrze współgra z poprzedniczkami tej serii i za każdym razem, gdy widzę postać na okładce, próbuję dopasować ją sobie do konkretnego bohatera w książce, w tym przypadku do Zoi.

Na zdjęciu widzimy kobietę uczesaną w luźnego kłosa. Widać, że jest zwyczajną, prostą dziewczyną, która spogląda gdzieś w bok, jakby kogoś obserwowała. Wydawnictwo postawiło na zimną kolorystykę. Niebieski i biały jest tłem dla modelki, zaś grzbiet przypomina mi burzowe chmury, co w połączeniu z tytułem może przywodzić na myśl powiedzenie "Cisza przed burzą". Na okładce, tytuł jest wypukły, zaś sama książka posiada ukochane przeze mnie i zawsze wspominane przy okazji opisywania okładki, skrzydełka.

Nie będę ukrywać, że ta wizualna wersja pozycji trochę mnie rozczarowała w porównaniu z tym co mogłabym otrzymać, ale nie można mieć wszystkiego. Żywię jedynie nadzieję, że być może jeśli macie te same odczucia do ilustracji co ja, to może treść zrekompensuje Wam tę stratę. Aby się tego przekonać... musicie sięgnąć po tę pozycję.

MOJA OCENA


Fabuła: 4/5

Język: 5/5

Bohaterowie: 5/5

Zakończenie: 4,5/5

Wrażenia wizualne: 4/5

*Ocena ogólna: Warto przeczytać

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki na swoim blogu, serdecznie dziękuję wydawnictwu We Need YA


*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

NA KANALE YOU TUBE DOSTĘPNA JEST WERSJA VIDEO - TAKA MOJA MAŁA INSPIRACJA, NIE DOSŁOWNIE RECENZJA.



You Might Also Like

8 Comments

  1. Tak czytam o nieszczęściach spadających na Zoję, już chcę napisać, że "Nieee, przekombinowane" i w tym momencie przypomina mi się zupełnie rzeczywista osoba, której faktycznie co chwila los rzuca kłody pod nogi. Wytrąciło mi to argument.
    Btw, super paznokcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde! to nieźle... mam nadzieję, że u tej osoby teraz wszystko w porządku! a dziękuję :) mam jakąś słabość do niebieskiego... i czasem łączę go z jakimiś szarościami. :)

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą książką, więc może ją przeczytam :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby jest to odrębna historia, ale możesz też zacząć czytać od 1 tomu czyli "Z popiołów" :)

      Usuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Zaciekawiłaś mnie tą książką. Nie miałam okazji jej poznać, ale co nie co słyszałam. Historia wydaje się być bardzo klasyczna. Taka, w której nic nas nie zaskoczy. Mimo to, po twojej recenzji mam wielką ochotę przeczytać tę książkę. Mam wrażenie, że fabuła mnie wciągnie i że będzie to bardzo przyjemny seans czytelniczy :)
    Wspaniały wpis. Bardzo rzetelna, profesjonalna recenzja!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje za tyle miłych słów! Historie Martyny Senator mają to do siebie, że mogą być... przewidywalne i takie... nie chciałabym użyć tu słowa "na jedno kopyto" ale schematycznie czasem tak to wygląda. Niemniej jednak podobała mi się ta książka i jeśli po nią sięgniesz, mam nadzieję, że Tobie również się spodoba!

      Usuń
  4. Cześć! Wydaje mi się, że jestem tutaj pierwszy raz, ale to, co od razu rzuca się w oczy - to profesjonalizm, serio. Piękny design :)
    O matko, ale mnie zaskoczyło, że to jest książka z wydawnictwa We need ya! Bardzo lubię to wydawnictwo i wydawało mi się, że jestem w ich książkami w miarę na bieżąco, a tutaj proszę! Ciekawi mnie ta książka (chociaż to nie do końca mój klimat), ale sam fakt, że Zoja (jakie piękne imię!) jest tatuatorką sprawił, że oczka mi się zaświeciły :D Plus - skoro polecasz, to na pewno przykręcę się przy tej książce :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa... kurcze, nigdy nie uważałam by mój blog był w jakimkolwiek stopniu profesjonalny. On po prostu... jest. Ale bardzo mi miło, że Ci się podoba. Dziękuję!!! <3 Mała poprawka. Zoja nie jest tatuatorką, jedynie tam pracuje :) tak dla sprostowania, w razie jak sięgniesz, żeby nie było, że myślałaś inaczej, bo nie jest moim celem wprowadzanie nikogo w błąd!
      Pozdrawiam z Pomorza ^^

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!