Ilona Andrews - Magia zmienia

 

Ilona Andrews - Magia zmienia

 

INFORMACJE OGÓLNE


Autor: Ilona Andrews

Tytuł: Magia zmienia

Liczba stron: 447

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Kategoria: Fantastyka

Tłumaczenie: Kaja Wiszniewska-Mazgiel

ISBN: 978-83-7964-458-2

 

OPIS

Z tomu na tom, historia przedstawiona przez Ilonę Andrews, staję się coraz bardziej pokrętna. Można powiedzieć, że życie naszej głównej bohaterki Kate, wywróciło się do góry nogami. Razem z Curranem wyprowadzili się z Twierdzy. Lennart zrzekł się się stanowiska Władcy Bestii, a Daniels Małżonki. Oboje zamieszkali na jednym z nowszych osiedli mieszkaniowych, wcześniej należącym do Rezydencji Wiktorii, dzielnicy dla wyższej klasy średniej.

Wydawać by się mogło, że od teraz prowadzić będą spokojne, szczęśliwe życie, ale czy aby na pewno? W dalszym ciągu chronią ludzi, zabijając potwory, ale to z czym zmierzą się w tym tomie, może przerosnąć ich kompetencje. Wracając do domu po stoczeniu walki z grupą ghuli co już na dzień dobry wydaje się być dziwnym zjawiskiem, Curran i Kate zastają w swojej kuchni Julie - ich przybraną córkę oraz George - córkę niedźwiedziołaka Mahona. Dziewczyna opowiada im o zaginięciu swojego chłopaka Eduarda. Na początku zarówno Lennart jak i Daniels są zdziwieni. Oboje nie zauważyli nawet by między dwojgiem tych ludzi istniała jakakolwiek chemia. W dodatku zaginięciem Eduarda w ogóle nie przejmuje się Mahon. Wręcz przeciwnie jest wprost zadowolony, że chłopak zniknął, gdyż w jego mniemaniu ktoś kto nie jest niedźwiedziołakiem, nie zasługuje na jego córkę.

Kto stoi za uprowadzeniem Eduarda? Dlaczego ghule zbierają się w ogromne grupy, jeśli są naturalnymi samotnikami? Z jakim zagrożeniem będzie musiała zmierzyć się Kate? Czasu jest mało, a życie Eduarda zagrożone. Tutaj nie ma chwili na zastanawianie się, ale też każdy zły ruch może doprowadzić do tragedii.

 

MOJE WRAŻENIA

Każde kolejne spotkanie z twórczością Ilony Andrews sprawia, że chciałabym wręcz połknąć historię w ciągu jednej sekundy. Tym razem jednak pozwoliłam sobie na chłonięcie treści powoli, by jak najdłużej móc cieszyć się fabułą książki. Jak już wcześniej wspomniałam Curran wraz z Kate opuścili mury Twierdzy. Zrzekając się władzy, Lennart i jego ukochana, według prawa Gromady, nie mają prawa wejść na terytorium Twierdzy przez następne dziewięćdziesiąt dni. W tym czasie mają prawny obowiązek oddzielić swoje finanse i interesy od spraw Gromady, a każdy kto chce opuścić Twierdzę w charakterze ich personelu, musi zrobić to przed upływem trzech miesięcy.

Wszystko wskazuje na to, że zarówno Curran jak i Kate nie będą mieli problemu, by odseparować się od całej rzeszy zmiennokształtnych. Oboje są szczęśliwi i w końcu nie muszą się martwić o wszystkich, a o samych siebie. Interes w Ostrym Cięciu powoli się kręci, zlecenia napływają, nikt nie przychodzi do nich z jakąkolwiek prośbą czy też skargą - nie wliczając w to Julie, która jak na swój wiek i tak jest mało rozkapryszoną nastolatką. Słowem żyć nie umierać. Jednak o ile zakochani mogą zerwać kontakt z Twierdzą o tyle ich znajomości pozostają niezmienne i w ten sposób do ich domu przychodzi George. Przybrana siostra Currana, która przez długi czas ukrywała swój związek z Eduardem.

"A to niespodzianka. Widziałam ich oboje w Twierdzy setki razy i ani razu nie przyszło mi do głowy, że coś ich łączy. Chyba jestem jakaś ślepa."


Dziewczyna opowiada o ich sekrecie i tym jak jej ojciec nie jest zadowolony, że jego córka związała się z bawołakiem, a nie kimś kto w swojej zwierzęcej formie jest niedźwiedziem. Eduardo opisany przez George jest pracowity, ambitny i wierny dziewczynie do bólu, dlatego jego nagłe zniknięcie zaniepokoiło zmiennokształtną. Kate pyta dosłownie o wszystko. Aby móc pomóc córce Mahona, musi wiedzieć czym zajmował się jej chłopak, gdzie chodził, co robił w wolnym czasie, czy miał wrogów... musi znać każdy szczegół z życia Eduarda by jak najszybciej odnaleźć chłopaka.

Pierwszy trop prowadzi dziewczynę do Gildii Najemników gdzie pracował bawołak. Właśnie tam był ostatni raz widziany. To co Curran wraz z Kate zastają na miejscu, niczym nie przypomina dawnej instytucji. Śmieci walające się po podłodze, smród i brak jakichkolwiek kompetentnych osób to tylko wierzchołek góry lodowej problemów Gildii. Jak możecie się domyślać z tego również powstanie osobny wątek, który według mnie był pewnym przełomem w całej karierze Daniels, ale nie zdradzę Wam zbyt wiele, byście sami mogli wszystkiego się dowiedzieć kiedy sięgniecie po tę pozycję. Czy Daniels zdoła odnaleźć Eduarda? Z czym tym razem będzie musiała się zmierzyć? Jaka siła pragnie obrócić w pył Atlante i nie tylko?

"Magia zmienia" autorstwa Ilona Andrews jest w większości historią o tym jak Kate usiłuje odnaleźć Eduarda. Nie można jednak powiedzieć, że ten wątek przyćmi wszystko inne. Musimy pamiętać, że wydarzenia z poprzedniej części mocno wpłyną na to, co wydarzy się w tym tomie. Akcja tej pozycji jest dynamiczna. Jak w każdym poprzednim tomie, Kate nawet kiedy nie chce, pakuje się w spore kłopoty. Bardzo się cieszę, że małżeństwo piszące pod pseudonimem Ilona Andrews, nie stworzyli niezniszczalnej głównej bohaterki, a w "Magia zmienia" jest to wyraźnie przedstawione po jednej z groźniejszych scen.

"(...) miasto (...) oddawało mi resztkę magii, to, co zachowało się podczas technologii. (...) próbowało utrzymać mnie przy życiu."


Na szczególną uwagę zasługują również inne postacie. Jestem zadowolona, że pisarze żonglują bohaterami miedzy tomami. Dzięki temu zabiegowi, mamy możliwość poznania ich bliżej, zaprzyjaźnienia się z nimi, pokochania ich. Każda nawet najmniej istotna osoba w książce, nagle może stać się kimś pierwszoplanowym, bez kogo dalszy wątek fabularny nie miałby sensu. Niejednokrotnie małżeństwo udowadniało, że potrafią wpleść w historię bohaterów, którzy potem zostają z nami na długo i wręcz nie potrafimy sobie wyobrazić dalszych losów Kate bez nich.

"Magia zmienia" napisana przez Ilona Andrews ma kilka ciekawych smaczków. Zaskakujące spotkania, niespodziewane odmowy, nowe stwory, duża dawka mitologii, a przede wszystkim humoru to balsam dla mojej duszy. Ostatnio czytam na prawdę mało pozycji, w których parskam śmiechem dlatego kiedy sięgam po twórczość Ilony Andrews, mam stuprocentową pewność, że w którymś momencie na pewno zacznę się śmiać.

"- Zabić wszystko, co się rusza - krzyknęła Martha. - Nie chcę słyszeć na tym parkingu nic poza naszymi oddechami!

Podetknęłam Derekowi rękę.

- Uszczypnij mnie.

Tak zrobił.

- Auć.

- Martha to alfa klanu wielkich - powiedział. - Jest bardzo miła, chyba że ktoś zadrze z jej rodziną."


Dialogi poprowadzone są w sposób naturalny, nie są sztywne, czasem mam wrażenie że te postacie stoją tuż obok i jestem świadkiem ich rozmowy. Ponadto lokalizacje, cały system dróg Atlanty, różne miejsca, które kiedyś odwiedziła Kate, odgrywały ważną rolę w fabule w poprzednich tomach, teraz są tylko przystankami w dalszej drodze. Poznajemy świat wykreowany przez małżeństwo, zaznajamiamy się z postaciami, wchodzimy w tę historię całym sobą, by na sam koniec zamknąć książkę i powiedzieć - to była dobra opowieść.

Oczywiście, żeby nie było tak ckliwie i słodko mam też uwagi. Nie tyczą się one bezpośrednio treści, ale samego pomysłu na kontynuację serii o Kate Daniels. Ostatnie dwa tomy w moim mniemaniu były na prawdę dobre, trzymają poziom, ale nie za bardzo się wychylają. "Magia wskrzesza", którą zrecenzowałam jeszcze na blogu była, póki co, ostatnim tomem przy którym na prawdę oczy wychodziły mi z orbit, przebierałam nóżkami i piszczałam z zachwytu, czytając, co tam się dzieje.

Tutaj jest po prostu bardzo dobrze, ale nie działo się nic tak mocnego, bym była zszokowana. Oczywiście każdy może odbierać poszczególne wątki inaczej. U mnie jeśli coś co autorzy pokazali w poprzednich tomach, w kolejnych, nie robi salta w powietrzu to jest bardzo dobre, ale nie znakomite. Mogłabym tutaj wymienić kilka świetnych faktów, które wydarzyły się w tej książce i poprzedniej, ale zdaję sobie sprawę, że byłby to ogromny spoiler więc na tym etapie wolałabym przemilczeć pewne kwestie.

"-Co powiesz na szósty lipca?

- Noc Kupały? Noc, kiedy w słowiańskim folklorze wszystko szaleje?

- Ostatni dzień Lata Wilkołaka - Uśmiechnął się."


Naturalnie dzieje się sporo, akcja jest dynamiczna, zwięzła, nie rozlatuje się. Każdy bohater jest idealnie dopasowany, wszystko łączy się w jedna spójną całość. Są momenty, które pewnie nie jednego wyrwałyby z butów... a mnie nie. Czekam na walkę, bitwę w której różniące się od siebie nacje zjednoczą się w obliczu wspólnego wroga. Czekam na momenty niespodziewane, takie które nie powinny mieć miejsca, ale w danej chwili są niezbędne by przetrwać i nie doprowadzić do totalnej zagłady. Na takie niekonwencjonalne pomysły czekam. Po których będę zbierać szczękę z podłogi, oczy wkładać do oczodołów, a mózg zdrapywać ze ściany.

Zakończenie książki "Magia zmienia" autorstwa Ilona Andrews daje do myślenia. Tajemnicza szkatułka, która ma przeolbrzymie znaczenie w tej części historii, zaintrygowała Kate i jej prośbę do ojca Eduarda zinterpretowałam na dwa sposoby. Ciekawa jestem czy moje domysły się sprawdzą, czy małżeństwo wymyśliło jeszcze coś innego i zaskoczy swoich czytelników.
"Czasem gdy siła twojego przeciwnika jest zbyt wielka, jedyne, co możesz zrobić, to ją uwięzić. "

W dalszym ciągu uważam, że jeśli ktoś nie czytał serii o Kate Daniels, to powinien to nadrobić jak najszybciej. Macie moje zapewnienie, że jeśli lubujecie się w urban fantasy, to ta historia jest wręcz must have na Waszych regałach. W tym przypadku, jak mało kiedy, z czystym sumieniem polecam. To seria, którą warto poznać samemu, a jeśli stanie się to właśnie dzięki mnie, to tym bardziej będzie mi niezmiernie miło!

 

OKŁADKA


Oprawa graficzna książki "Magia zmienia" autorstwa Ilona Andrews, ma w sobie wiele zieleni. Takiej, którą lubię i "akceptuje", gdyż normalnie nie przepadam za zielonym. Kolor ten podobno jest również kolorem nadziei, która w tym tomie ma niebywałe znaczenie. Do odnalezienia Eduarda, niektórzy bohaterowie musieli mieć ogromne pokłady nadziei. Jeśli tym tokiem rozumowania szli wydawcy tego tomu, to idealnie wpasowali się kolorystyką w emocje towarzyszące czytelnikowi podczas czytania tej lektury.

Kate na tej ilustracji, można powiedzieć, że ubrana jest dosyć nietypowo. Zamiast standardowej zbroi czy jakiejś ciemnej kurtki, ma na sobie białą koszulę i brązowe spodnie z szerokim pasem. Wyczuwam tutaj azjatyckie klimaty, jakby główna bohaterka ubrany miała strój do jednej ze sztuk walki, której pewnie nazwę znam, ale w chwili obecnej nie potrafię dopasować.

Postać dziewczyny wygląda naturalnie. Rozwiane włosy, lekki makijaż. Dostrzegam tu pewną lekkość tej ilustracji. W tle można zauważyć oczy Currana. Złote, przypatrujące się. Jak w każdym wydanym już tomie serii o Kate Daniels są tutaj również elementy świecące takie jak miecz i łapy po prawej stronie okładki.

Okładka zdecydowanie wpasowuje się w moje gusta i ogromnie jestem ciekawa jak będzie wyglądać kolejny tom. Niestety tym razem muszę czekać na zapowiedzi, gdyż w miejscu gdzie powinień być pokazany kolejny tom, z tyłu na okładce, zieje pustka. W sumie jest tam trochę miejsca na jeszcze jedno logo do patronatu więc może ktoś, coś? Hmm? Szanowna Fabryko Słów, ja nadal jestem chętna jakby coś!

 

MOJA OCENA


Fabuła: 4/5

Język: 5/5

Bohaterowie: 5/5

Zakończenie: 4,5/5

Wrażenia estetyczne: 5/5

*Ocena ogólna: Koniecznie musisz przeczytać

Za ponowną możliwość wejścia w świat Kate Daniels i opowiedzenia o nim na tym blogu, serdecznie dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów!

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

0 Comments

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!