Sanjida Kay - Skradzione dziecko
INFORMACJE OGÓLNE
Autor: Sanjida Kay
Tytuł: Skradzione dziecko
Liczba stron: 347
Wydawnictwo: W.A.B.
Kategoria: Thriller
Tłumaczenie: Hanna Pustuła-Lewicka
ISBN: 978-83-280-6026-5
OPIS
Rodzina
Zoe Morley wygląda na szczęśliwą pomimo tego, że kobieta wraz ze swoim
mężem przez dłuższy czas starali się o dziecko z negatywnym skutkiem. W
końcu adoptują maleńką Evie, nie zdając sobie sprawy, że kilka lat
później w ich życiu wydarzy się prawdziwy cud i na świat przyjdzie ich
własne dziecko – Ben. Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie. Gdy Ben
kończy dwa latka, jego przybrana siostra zaczyna otrzymywać tajemnicze
wiadomości i prezenty, które rzekomo dostaje od swojego biologicznego
ojca. Z biegiem czasu, listy które otrzymuje Evie zaczynają niepokoić
Zoe, zwłaszcza, że dziewczynka skrzętnie ukrywa każdy przedmiot
podarowany od ojca, który w ogóle nie powinien wiedzieć o swojej córce.
Jego upór staje się coraz bardziej widoczny, a obawy Morley nie są do
końca bezpodstawne. Czy "Skradzione dziecko" napisane przez Sanjida Kay
Was zainteresuje?
MOJE WRAŻENIA
Nigdy nie byłam i nie będę w
stanie postawić się w sytuacji Evie, jednak ta mała istotka niebywale
mnie irytowała. Staram się zrozumieć jej zachowanie, ale nie zawsze mi
to wychodziło. Dlaczego? Może powodem jest to, że zostałam wychowana
inaczej, albo fakt, że nie jestem dzieckiem adoptowanym? W każdym razie
bywały momenty, że chciałam nią potrząsnąć i krzyknąć – ogarnij się
dziewczyno! Niestety nie miałam takiej siły i musiałam cierpliwie
obserwować jak akcja toczy się w kierunku, którego absolutnie nie
życzyłam głównej bohaterce.
Tak jak możecie przeczytać w opisie
wyżej, Rodzina Morley wydawała się być rodziną szczęśliwą, której do
szczęścia wiele nie brakuje. Dwójka dzieci - jedno adoptowane, drugie
ich własne, kochający mąż, kochająca żona... rodzina jak z fotografii.
Wszystko do momentu, w którym ich adoptowana córka Evie zaczyna
otrzymywać tajemnicze listy i prezenty, które jak się później okaże
pochodzą od jej biologicznego ojca. Państwo Morley byli zapewniani
podczas składania papierów adopcyjnych, że biologiczni rodzice Evie nie
będą wiedzieli gdzie znajduje się ich córka. Nie będą z nią utrzymywać
kontaktu i ingerować w jej życie. Rzeczywistość okazuje się jednak być
inna, a to za sprawą mężczyzny, któremu przypomniało się, że kiedyś miał
córkę.
Chciałabym zwrócić uwagę na zachowanie Evie. Być może, a
raczej na pewno nie mam cierpliwości do dzieci i stąd moje negatywne
podejście do tej dziewczynki. Adoptowana córka państwa Morley jest
kapryśna, nerwowa, dokucza swojemu młodszemu bratu i wręcz z
premedytacją nie słucha rodziców. Ma dziwne podejście do wykonywania
wszelakich czynności. Powiedziane przez kogoś w złej kolejności są dla
niej nie zrozumiałe. Doskonałym przykładem jest moment kiedy jej mama
każe ubrać jej buty, umyć zęby i wyjść z domu. Evie robi wszystko
dokładnie w takiej kolejności jak zostało powiedziane, co często
wyprowadza z równowagi jej mamę.
"Idź przygotować się do wyjścia. Nie zapomnij umyć buzi i wyczyścić zębów. (...) Podnoszę wzrok i widzę ją w korytarzu. Włożyła płaszczyk, owinęła szyję szalikiem i siedzi na podłodze mocując się z butami. Obok niej leży czapka. (...) To moja wina. Dokładnie wykonuje moje polecenie - najpierw szykuje się do wyjścia, a potem pójdzie na górę, żeby umyć zęby."
O niej można
też napisać kilka słów. Kobieta zarabiała poprzez malowanie obrazów, a
dokładnie wrzosowisk, które znajdowały się nieopodal domu i jest w
trakcie przygotowywania się do wernisażu natomiast Ollie - mąż Zoe, jest
księgowym,którego praca pochłania aż zanadto. W życiu Morley'ów pojawia
się jeszcze Harris. Mężczyzna, który będzie wystawiał swoje obrazy w
tym samym miejscu, co Zoe. Można uznać, że między nim, a kobietą będzie
się rozgrywać osobny wątek, moim zdaniem trochę przyprawiający momentami
o dreszcze i sprawiający, że na kolejnych stronach powieści będziemy
bacznie przyglądać się poczynaniom Harrisa.
Po spokojnej,
wprowadzającej nas do świata Morley'ów fabule, obserwowaniu i poznawaniu
ich, w końcu historia nabierze tempa! Evie znika i wszystko wskazuje na
to, że dziewczynka została uprowadzona przez swojego biologicznego
ojca. Jej adopcyjna matka wpada w panikę, co według mnie jest całkiem
zrozumiałe. Gdy dowiedziała się, że jej córka ukrywa listy i prezenty od
mężczyzny podającego się za jej ojca, stała się ostrożniejsza.
Pilnowała by dziewczynka zawsze była w towarzystwie, odprowadzała ją do
szkoły i bacznie przyglądała się otoczeniu. Pierwsze co zrobiła tuż po
zaginięciu Evie to zgłoszenie tego na policję.
Zaczęła się walka.
Każda sekunda była na wagę złota, ponieważ nie było wiadome, gdzie
ojciec Evie ją wywiezie. Prawda okazała się być szokująca i nie wiadomo
jak wszystko by się potoczyło, gdyby Zoe w końcu nie odkryła prawdy.
"Odciągają mnie od ciebie. Czepiam się twoich ramion, twojego ubrania, ale siłą odginają mi palce. Krzyczę. Nie mogę oddychać. Umieram z rozpaczy. (...) Szukam cię wzrokiem za ich plecami, ale zasłaniają mi widok"
Czy
Evie wróci cała i zdrowa do małżeństwa, które ją adoptowało? A może
postanowi zostać z ojcem? Kim tak na prawdę był mężczyzna przesyłający
dziewczynce prezenty i przede wszystkim gdzie w tym wszystkim był Ollie?
Kiedy Zoe zachodziła w głowę i zamartwiała się nieobecnością córki, ten
pracował i zdawał się być niesamowicie spokojny. Może był wmieszany w
zaginięcie Evie?
Jeśli chcecie się tego dowiedzieć to musicie
sięgnąć po "Skradzione dziecko" od Sanjida Kay! Osobiście mam mieszane
uczucia. Nie jestem w stanie jej Wam polecić, ale również nie jest to
pozycja, którą bym Wam odradzała. Bohaterowie często, gęsto mnie
irytowali, zwłaszcza Zoe działała mi na nerwy, a to wszystko przez jej
relacje z Harrisem. Podsumowując, gdyby fabuła była przedstawiona nieco
inaczej, mogłaby mnie zainteresować, natomiast pozycja ta nie należała
do tych, od których ciężko by mi było się oderwać. Zakończenie jest
dosyć zaskakujące, jednak uważam, że autorka zbyt szybko z tej
dynamicznej akcji przechodzi znowu do spokojnego, sielskiego klimatu
przez co psuje atmosferę opisywanego wątku. Jeśli zechcecie zapoznać się
z tą lekturą to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność!
OKŁADKA
Okładka
książki "Skradzione dziecko" napisanej przez Sanjida Kay, odzwierciedla
to, co jest głównym tematem pozycji. Dziecko oraz wrzosowisko. Zarówno
jedno jak i drugie jest dosyć często wspominane w książce.
Kolorystycznie wszystko ze sobą ładnie współgra, a ciemne niebo dodaje
mrocznego klimatu ilustracji. Niestety, mam egzemplarz recenzencki
dlatego moja książka nie posiada tak lubianych przeze mnie skrzydełek.
Jeśli jednak ktoś z Was ma ją w wersji finalnej to byłabym wdzięczna,
gdybyście co nieco napisali o stronie wizualnej "Skradzionego dziecka".
Uważam, że imię i nazwisko autorki jest mało widoczne i powinno
znajdować się powyżej tytułu książki, a nie pod nim, ale to tylko moja
osobista uwaga. W ogólnym podsumowaniu grafika jest ciekawa,
intrygująca, ale jednocześnie nie rozpływałabym się nad jej wyglądem i
nie rzuciłaby mi się w oczy pośród tysiąca innych książek leżących na
półce.
MOJA OCENA
Fabuła: 3,5/5
Język: 4/5
Bohaterowie: 3/5
Zakończenie: 4/5
Wrażenia wizualne: 4,5/5
*Ocena ogólna: Nie polecam, nie odradzam
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki na swoim blogu, serdecznie dziękuję wydawnictwu WAB
*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną
0 Comments
Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!