Jacek Piekara -Płomień i krzyż. Tom 3


Autor: Jacek Piekara 
Tytuł: Płomień i krzyż. Tom 3 
Liczba stron: 456 
Wydawnictwo: Fabryka Słów 
Kategoria: Fantasy 


Czym dalej idę w las z tą historią tym coraz bardziej mi się podoba. O ile w pierwszym tomie zdecydowanie kręciłam nosem, jakoś nie było mi po drodze ani z fabułą, ani z bohaterami, tak teraz wydarzenia mające miejsce w książce zaczęły mnie interesować. W końcu „Płomień i krzyż” jest według mnie prawilną opowieścią o Arnoldzie Löwefellu, który przez cały czas nie pamięta jakim był człowiekiem będąc Narsesem. Cały czas przypomina sobie kawałek po kawałku, ale to nie daje oczekiwanych przez niego rezultatów. 
W tym tomie główna fabuła będzie prowadzona po za murami Cesarstwa, na Rusi, gdzie nasi inkwizytorzy – Arnold, Mordimer, Hildegarda Reizend oraz Barnaba Biber (nie, to nie ten Bieber o którym myślicie :P ) będą musieli wykonać ważne zadanie, a mianowicie zmierzyć się z Herenniuszem Furiusem – osobą, która była świadkiem Ukrzyżowania i Zstąpienia Jezusa Chrystusa. Czy podołają temu zadaniu? Jakie przeciwności losu spotkają na swojej drodze? Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem? 
Na te pytania prawdopodobnie znajdziecie odpowiedź czytając tę część „Płomienia i krzyża”! 
Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu tej pozycji? Bardzo pozytywne! Tak jak wspomniałam wcześniej czym głębiej wchodzimy w fabułę tym jest ona bardziej interesująca i czyta się ją z większą przyjemnością. W tym tomie pojawiają się nowe postacie takie jak Hildegarda oraz Barnaba. Oboje zostali dobrze wykreowani przez autora. Mają swoje charakterystyczne cechy i umiejętności, którymi niejednokrotnie będą mogli zaprezentować się czytelnikowi. Wydaje mi się, że szczególną uwagę Piekara skierował zwłaszcza na kobietę, której wdzięk i urok był jedną z „broni” jakimi się posługiwała. Nie działała ona wszakże na wszystkich, jednak czasem była przydatna. 
Odkrywamy kawałek nowego świata, niezbadanego przez ludzi tak dokładnie jak na przykład miejsca w Europie. Pisarz przedstawia Azję jako kontynent dziki, tajemniczy i nieprzewidywalny, a zboczenie z trasy wyznaczonej przez tamtejszych mieszkańców może się zakończyć niekorzystnie dla potencjalnych podróżników. 
Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo jest też kilka rzeczy na które mogłabym ponarzekać. Jedną z nich jest dynamika historii. Kiedy byłam psychicznie nastawiona na to, że fabuła będzie się rozwijać powoli, poznam przebieg podróży naszych bohaterów na Ruś, okazuje się, że trwa to niespełna kilka kartek. Kiedy nastawiam się na szybką akcję, ta wlecze się w nieskończoność. Wydaje mi się, że największy żal mam do Piekary za skrócenie przebiegu walki z Herenniuszem Furiusem, a raczej… jej brak. Miałam wrażenie, że ta wielka, zapowiadana, przerażająca walka będzie rozlewem krwi, przysłowiową rzezią niewiniątek, będzie ostro, zaciekle i mocno, a wystarczyło wyszeptane przez Arnolda zaklęcie od Katriny, by wróg niemalże zmarł, tak jak stał. Być może to tylko moje odczucia, może faktycznie działo się tam… coś… Jednak dla mnie to coś, było pokazane w kilku zdaniach. Ledwo się zaczęło, a już było po wszystkim. 
Te chwile kiedy nastawiałam się na to, że dowiem się czegoś więcej, a autor spłycał to po całości, zaś wydarzenia nie będące dla mnie wydarzeniami kluczowymi, rozciągały się niczym guma. Czasami akcja biegła w zastraszającym tempie, a czasami wlokła się niemiłosiernie i miałam już serdecznie dość tej książki. 
To co zaważyło na tym, że uznałam tę pozycję za najlepszą spośród wszystkich trzech, to w głównej mierze zakończenie tego tomu. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego jak pisarz potrafi przedstawiać nam poszczególnych bohaterów, których lubimy bądź też nienawidzimy, cały czas ukazuje nam ich w pewnym świetle by na koniec zburzyć ten obraz i przedstawić nam te same postacie w całkiem innym świetle. 
Tak działo się właśnie w tej części przygód Arnolda Löwefella, gdzie ostatnie karty powieści sprawiły, że otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i wręcz byłam oburzona, jak w tak kluczowym momencie można zakończyć historię!!! 
Końcówka zdecydowanie sprawiła, że wciągnęłam się w ten świat, który we wcześniejszych tomach wydawał mi się być bezpłciowy, nieciekawy, ale również taki, który warto poznać, lecz bez większego szału. Teraz koniecznie chcę się dowiedzieć tego, jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów, a zapowiada się bardzo ciekawie. 
Mam wrażenie, że „Płomień i krzyż. Tom 3” został napisany bardziej przystępnym językiem, prostszym i zrozumiałym dla czytelników, którzy tak jak ja preferują łopatologiczne przedstawienie historii, nie wymagające od nich myślenia i zastanawiania się co oznacza dany wyraz. Fabuła w końcu zaczęła mi się kleić, nareszcie rozumiałam co czytam i byłam ciekawa jak potoczą się losy postaci przedstawionych przez Piekarę. 
Według mnie warto przemęczyć pierwsze dwa tomy by dojść do tej części i naprawdę polubić zarówno wydarzenia jak i samych bohaterów książki. Historia zaczyna wciągać, w końcu dzieje się coś co przykuło moja uwagę i zmotywowało do tego by nie kończyć przygody z tą opowieścią na tym tomie, a wyczekiwać kontynuacji. 
Są osoby, które kochają „Płomień i krzyż” oraz są takie, które nie są zadowolone. Wydaje mi się, że sama stoję między jednymi, a drugimi przechylając się nieco w stronę tych, którzy lubią tę serię. Jak będzie z Wami? Jak jest? Czytaliście, macie zamiar? Ja koniecznie muszę dorwać czwarty tom, który z pewnością zostanie wydany przez Fabrykę Słów. 

Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów 


Moja ocena: Warto przeczytać
Książka bierze udział w wyzwaniu:

1. Przeczytam tyle ile mam wzrostu: (3,4 cm)

You Might Also Like

1 Comments

  1. Jak dotąd czytałam tylko jedną książkę Piekary. Chyba rzeczywiście muszę się poprawić i poczytać więcej dzieł polskich autorów. Swoją drogą, polecam serię Jarosława Grzędowicza ,,Pan Lodowego Ogrodu" ^_^

    OdpowiedzUsuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!