Karolina Głogowska i Katarzyna Troszczyńska - Dwanaście życzeń


Autor: Karolina Głogowska i Katarzyna Troszczyńska
Tytuł: Dwanaście życzeń
Liczba stron: 319
Wydawnictwo: W.A.B. 
Kategoria: Lit. współczesna

Ledwie zaczął się październik, a wydawnictwa zasypują nas książkami o tematyce świątecznej. Przesada? Niekoniecznie! Bo dzięki takim postom jak ten, to właśnie Wy będziecie mieli wcześniejszy wgląd na to czy treść takiej książki przypadnie Wam do gustu i warto się w nią zaopatrzyć czy też nie. "Dwanaście życzeń" swoją premierę będzie mieć jutro, a ja już dziś przybywam do Was ze swoją recenzją na temat tej pozycji. Zatem czy opłaca się przeczytać tę świąteczną historię?
Mam mieszane uczucia. Nie dlatego, że książka była zła, bo nie była, ale dlatego że nie jest wystarczająco dobra, aby ją polecać. Żebyście dobrze mnie zrozumieli. Nie odnalazłam w niej niczego zaskakującego, co chociażby wywołało u mnie zdziwienie. To była zwykła, normalna historia osadzona w świątecznym klimacie, która może przytrafić się każdemu z nas, zatem jeśli nie było efektu "wow", a nawet lekkiego zaskoczenia to nie mogę jej polecić, ale również odradzić. Najlepiej by było gdybyście sami po nią sięgnęli, ja zaś postaram się przybliżyć Wam fabułę nieco bardziej.
"Dwanaście życzeń" opowiada historię pewnej rodziny, mieszkającej w Kaczorach - miejscowości niedaleko Piły w Wielkopolsce. Autorki szczególnie położyły nacisk na kobiety z tej rodziny. Zaczynając od najstarszej w rodzie Róży a kończąc na jej wnuczkach - Bogusi, Dagnie, Poli oraz Basi. Każda z nich ma do opowiedzenia swoją historię, do przedstawienia własne problemy z którymi boryka się dzień przed Wigilią i w dniu Wigilii. Niektóre z nich łączą się ze sobą bezpośrednio jak na przykład sióstr Basi i Poli czy Bogusi oraz Dagny. Te dziewczyny w przeszłości miały między sobą pewne utarczki i niedomówienia, które przyjdzie im wyjaśnić, by na nowo móc się dogadać. Zauważyłam tutaj również pewną faworyzację Poli przez babcię Różę i szczerze nie jestem pewna czy Rita, która występuje w książce, to osoba z zewnątrz czy matka Basi...
To jest chyba właśnie ten minus książki - zbyt duża ilość bohaterów, przekładająca się na to, że człowiek po czasie zaczyna się gubić kto kim jest, co robił i dlaczego.
Historie były ciekawe i z niecierpliwością czekałam zakończenia każdej z nich, a zwłaszcza tej opowiadanej przez Polę.
Na początku muszę przyznać, że nie za bardzo darzyłam ją sympatią. Było to spowodowane tym, co na jej temat mówiła Basia. Kochająca córeczka tatusia, który znalazł sobie nową rodzinę, a Barbarę i jej matkę pozostawił samym sobie. Oczywiście ojciec chciał utrzymywać kontakty ze swoją pierwszą córką, ale przy spotkaniu z całą nową rodziną nie wychodziło to za dobrze, zwłaszcza gdy nowa wybranka taty nie pałała sympatią do jego córki z pierwszego małżeństwa. Tą sytuację można określić jako typowego kopciuszka z tym, że w etapie końcowym nieco się różni.
Pola była bardzo zrażona do swojej przyrodniej siostry. Uważała ją za dziwną i nie potrafiła się z nią dogadać. Dopiero w okresie świąt podczas ich wymiany zdań okazuje się, że wina nie leżała po stronie dziewczyn, a... rodziców. Tutaj autorki pokazują drugie oblicze Poli. To kochające, rozumiejące i mające żal do rodziców za to jak Basia była traktowana przez wiele lat. Nigdy tego nie rozumiała i dopiero pod koniec wydaje się co było głównym powodem niechęci Basi do Poli, jej matki i samego ojca.
Relacja Dagny z Bogusią też nie należy do przyjaznych. Dagna pracująca w Warszawie w telewizji, zostaje wysłana do Kaczor by zebrać materiał do relacji o tym, jak w tej miejscowości objawiła się Matka Boska. Okazuje się że domniemany cud wydarzył się na jedynym z okien jej domu, w wyniku czego dziewczyna zmuszona jest odwiedzić swoją rodzinę.
Tego nie potrafi zrozumieć Bogusia, która pomaga rodzicom jak tylko może, zawsze jest na zawołanie, jednak to Dagna jest ta ukochaną córeczką, na której widok rodzice, a zwłaszcza mama, szaleją. Dziewczyna ma żal do matki jak i do swojej siostry, która robi wszystko by nie spotykać się ze swoją rodziną przez co sprawia wszystkim przykrość i to ona - Bogusia musi posprzątać po niej bałagan.
Czy kiedy Dagna dowie się o podstępie, natychmiast opuści Kaczory i wróci do stolicy? Jaką rolę odegra babcia Róża i kim jest Adam? Co takiego zrobiła matka Poli, że Basia unika spotkań rodzinnych jak ognia?
Historia jakich wiele w życiu realnym, bez upiększenia i zbędnego dodawania chwil wzniosłych i górnolotnych. Zwyczajna, osadzona w świątecznych klimatach, dająca poczucie, że z każdego problemu można wyjść obronną ręką, jeżeli tylko poprosi się o pomoc.  Wystarczy jedynie znaleźć chwilę wytchnienia i spokoju, by przeanalizować czy aby na pewno to z czym przychodzi nam się zmierzyć jest takie trudne i nie możliwe do naprawienia, a okres bożonarodzeniowy jest chyba idealnym na to czasem. Skusicie się na odrobinę zimowego klimatu już teraz?


Za możliwość przedpremierowego przeczytania książki, serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal


Moja ocena: Nie polecam, nie odradzam
Książka bierze udział w wyzwaniu:

1. Przeczytam tyle ile mam wzrostu: (2,2 cm)

You Might Also Like

6 Comments

  1. Ja podarowałam sobie te opowiadania. Może kiedyś do nich wrócę, ale ostatnio jestem po lekturze świątecznych opowieści i mam dość :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rok temu sama sobie sprezentowałam świąteczne książki no i szału nie było. Nie ukrywajmy, że są one trochę przewidywalne, ale jeśli ma się okazje sięgnąć po nie od tak. Z biblioteki wypożyczyć czy coś to why not :)

      Usuń
  2. Właśnie zdziwiło mnie, że u ciebie już święta. W sumie miałam dzisiaj pisać list do świętego Mikołaja (na to nigdy nie jest się za starym). Nie lubię gdy jest dużo bohaterów, bo zawsze się gubię, potrzeba dużo dużo skupienia, żeby zrozumieć sens :)
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze będzie jedna książka typowo świąteczna w październiku u mnie na blogu :D i też będzie full bohaterów, a nawet i więcej :P Pewnie, że nigdy nie jest się za starym! Ja do dziś jak jest śnieg to bałwana lepię xD

      Usuń
  3. Do Świąt jeszcze 2 miesiące, a u Ciebie już jest klimat :). Raczej nie przeczytam tej pozycji, totalnie nie mój klimat. Ale bardzo spodobał mi się bałwanek na zdjęciu, takiego jeszcze nigdy nie widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana to nie bałwanek tylko Moogle :) Takie stworzonko z gry Final Fantasy 14. Miałam kiedyś na nie fazę więc sobie takiego wydziergałam :D

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!