Katarzyna Berenika Miszczuk - Szeptucha


Tytuł: Szeptucha
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Liczba stron: 412
Wydawnictwo: W.A.B. 
Kategoria: Fantastyka

"Szeptucha" to najnowsza powieść autorstwa pani Miszczuk. Czytałam o niej sporo przychylnych recenzji, dlatego sama postanowiłam się przekonać ile w tych zachwytach jest prawdy. Za każdym razem gdy sięgam po kolejne dzieła danego autora, z którym miałam kiedyś do czynienia, nie wiedząc czemu, porównuje go z tą książką, która najbardziej przypadła mi do gustu. Tym razem kolejny raz wracałam myślami do trylogii o diablicy Wiktorii i tak jak przy wystawianiu opinii dla "Wilka" czy "Wilczycy" bez zastanawiania się, muszę powtórzyć to co pisałam - Trylogia diablicy podobała mi się bardziej. Zaznaczę od razu, że "Szeptucha" nie jest zła. Ma na siebie pomysł i potrafi zaintrygować, ale jednak czegoś znowu mi brakowało... może całkiem innego świata?
Historia rozgrywa się we wsi Bieliny, gdzie nasza główna bohaterka Gosia trafia po ukończeniu studiów medycznych. Ma tam odbyć praktyki u miejscowej szeptuchy, co nie jest jej marzeniem.
Nie rozumiem dlaczego autorka kreuje postacie, które w moim mniemaniu są upierdliwie irytujące. Za każdym razem mam chęć potrząsnąć postaciami, by się ogarnęły. Co tym razem szczególnie mnie drażniło?
Nasza Gosia bez przerwy narzekała, zachowywała się jakby na każdym kroku czyhało na nią jakieś choróbsko, bakteria, pasożyt, robal i inne świństwo. Wszystko chciała mieć czyste, sterylne i najlepiej przez nikogo nie dotykane bo inaczej ona tego nie tknie. Za każdym razem gdy miała coś zrobić, a najczęstszą czynnością było pójście do lasu, ubierała się w kombinezon przez który nawet mrówka by się nie przedostała. Uważała, że to ochroni ją przed kleszczami, które panoszą się nie tylko po lesie, ale na łące, w wysokiej trawie i każdym krzaczku. NO BŁAGAM!


No właśnie! Ja się pytam co ona się tak uczepiła tych kleszczy?
Oczywiście nie obyło się bez love story, które dla mnie czasem jest spektakularne, a czasem nie. To ujęte w książce, nie zrobiło na mnie dużego wrażenia - Jest sobie dziewczyna, ląduje w nowym miejscu, spotyka przystojnego faceta i już się zakochuje, chociaż przez pół książki stara się sobie wmówić, że on nic dla niej nie znaczy.
Żeby nie było tak ponuro i źle musze i chcę napomnieć o tym co mi się podobało. Sama fabuła godna jest uwagi. Przyjmijmy, że naród polski za panowania Mieszka I faktycznie nie przyjął chrztu. Co stałoby się z naszym państwem gdyby do tego doszło? W co wierzyliby ludzie? A może w nic by nie wierzyli? Jaka byłaby dzisiejsza Polska, gdyby wtedy nie doszło do przyjęcia chrztu? Na te pytania pani Katarzyna chciała odnaleźć odpowiedź, ukazując nam swoje wyobrażenie dzisiejszego świata w tej książce. Pomysł jak najbardziej dobry i ciekawy. Ponadto lubię w książkach odrobinę spokoju i wyciszenia, które w moim przypadku za każdym razem przywołuje krajobraz wsi i opis przyrody, tych wszystkich ziół, gór, rzeczek płynących ospale oraz rwących potoków. Moja wyobraźnia zaczyna wtedy pracować na wysokich obrotach i przenoszę się do lat dzieciństwa kiedy to wszystko miałam na wyciągnięcie ręki - nienaruszone jeszcze przez człowieka, napawało spokojem i dawało wytchnienie od technologii, które teraz nas otaczają.
Momentami miałam wrażenie, że czytam Wiedźmina. Te wszystkie potwory: południce, ghule, lesze... od razu napływały obrazy z gry i gdy przypomniałam sobie jak tam wyglądał utopiec... ughhh.
Autorka postawiła na nasze tradycje i zwyczaje, ukazała słowiańskość w całej swej krasie, nie szukała wymyślnych stworzeń w wierzeniach innego ludu tylko czerpała inspirację z naszych rodzimych polskich wierzeń. To również bardzo mi się podobało, ponieważ powinniśmy dbać o to by pamięć o naszych przodkach nie zginęła, chociażby mieliby wierzyć w szatana. Pani Miszczuk ukazała nam państwo jakim niegdyś była Polska i jaka mogłaby być.
Postacie były dobrze wykreowane. Miały swoje plusy i minusy, ale to właśnie nadawało im oryginalną osobowość.
Końcówkę książki uważam za lekko naciągniętą. W zasadzie to jej nie rozumiem... Gosia - nie wierząca dotychczas dziewczyna - nagle zawiera pakty z bogami, zaś każdy z nich grozi jej śmiercią, jeśli nie wywiąże się z umowy. Dziewczyna co prawda jest świadoma konsekwencji, ale zachowuje się jakby ta świadomość spłynęła po niej jak po kaczce. Na domiar tego wszystkiego, nagle zaczyna robić w balona wszystkich i - jak mi się wydaje - ma z tego radochę. Totalnie tego nie rozumiem, jednak mam nadzieję, że kolejny tom mi to objaśni ("Szeptucha" to tom pierwszy, pani Kasia pracuje nad tomem drugim).
Okładka jakoś nie przypadła mi do gustu. Bardziej widziałabym tu jakąś słomianą chatę wokół której rośnie wysoka po kolana trawa i wszelakiego koloru kwiaty, zaś za nią widnieje gęsty las. Ta część kobiecego ciała nijak się ma do tego co znajduje się w środku.
Narrator jest pierwszoosobowy, co w moim przypadku trochę ułatwia mi czytanie, z drugiej zaś strony ogranicza tylko do jednej postaci. Nie mamy wglądu w umysły pozostałych bohaterów. "Szeptuchę" czytało się przyjemnie, ale jak dla mnie nie była to książka wysokich lotów. Dobra na leniwy weekend, ale nic po za tym. Dam szansę kontynuacji tej książki i mam nadzieję, że bardziej przypadnie mi do gustu oraz, że dzięki niej spojrzę nieco łaskawszym wzrokiem na "Szeptuchę".

Moja ocena: Dostateczny

Książka bierze udział w wyzwaniach:

You Might Also Like

9 Comments

  1. Ja na razie "Szeptuchę" sobie odpuszczę, ponieważ zniechęciła mnie trochę ta pedantyczna główna bohaterka, chociaż przyznaję, że taka alternatywna historia Polski wydaje się być ciekawa. Chciałabym natomiast sięgnąć po inną książkę pani Miszczuk, "Drugą szansę", i sądzę, że to z tą lekturą rozpocznę przygodę z autorką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska bez przyjętego chrztu faktycznie jest intrygująca :) a "Druga Szansa" ma taki creepy wydźwięk :) też ciekawa :) Miłej lektury Ci życzę :)

      Usuń
  2. Tak czytam tę recenzję, czytam... i nagle natrafiam na zakończenie książki! xD
    Dobrze chociaż, że to pierwsza część, więc to nie jest ten najgorszy spoiler z możliwych :D

    Co do samej książki...
    Cóż... Panią Miszczuk znam tylko z jej debiutu. Słabego debiutu, który nie wiem, jakim cudem został wydany i wywołał taki szum. No ale spoko. Później słyszałam o jej kolejnych książkach, które większość ludzi chwali, a jedna z moich ulubionych blogerek uważa ją za swoją Autorkę Życia! A to już coś!
    Dlatego też planowałam wziąć się za Szeptuchę...
    I tutaj widzę to, na co pewnie i ja bym zwróciła uwagę.
    Aczkolwiek musiałabym najpierw przeczytać, by coś więcej powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww a miałam taki długaśny komentarz napisany i mnie z neta wyrzuciło;/ chciałabym podkreślić , że to wyłącznie moje zdanie na temat tej książki i możesz mieć inne, także dobrze by było gdybyś jednak jak będziesz miała okazję sięgnęła po tę pozycję :0 najwyżej odłożysz :D (ja mam w zwyczaju, że chociażby nie wiadomo jaki gniot, to i tak czytam do końca) "Druga Szansa" ma moim zdaniem taki creepy wydźwięk, ale bardzo dobrze się ją czytało. Robiła mi trochę z mózgu wodę xD zwłaszcza pod koniec :) ja sięgnęłam po Szeptuchę mając nadzieję, że będzie to równie dobra historia jak trylogia diablicy. Widocznie jestem zbyt wybredna i lubię banalne teksty :) ale jak podkreślałam. Fabuła jest ciekawa i oryginalna :)

      Usuń
  3. "Szeptucha" była moja pierwszą książką tej autorki. Od dawna kusiła mnie "Ja diablica" i byłam przekonana, że właśnie tą serią zacznę przygodę z panią Miszczuk, ale ostatecznie wyszło inaczej, bo upolowałam "Szeptuchę" w bibliotece i nie mogłam jej się oprzeć. Zgadzam się odnośnie zakończenia - nie było zbyt dobrze przemyślane i w moim mniemaniu było najsłabszym punktem książki. Poza tym bardzo mi się podobała i z przyjemnością sięgnę po kolejne tomy ;)
    Pozdrawiam.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również sięgnę po kolejny tom z samej ciekawości, pewnie po inne dzieła autorki również w celu znalezienia tego co znalazłam w trylogii diablicy :) jednakowoż "Szeptucha" dla mnie wypadła słabo ;/

      Usuń
  4. Czytałam niedawno, nawet mam w książce podpis autorki(świetny wpis poza tym mi stworzyła), ale wciąż nie zrecenzowałam. Książka ma sporo minusów, ale gdy się czyta nie zważa się na to. Momentami irytowała mnie główna bohaterka, te kleszcze, też ich nienawidzę, ale ona aż do przesady... A klimat wiedźminski, na wielki, wielki plus, a i Szpetucha była świetna ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację klimat wiedźmiński dodawał tego czegoś, ale to przewrażliwienie na punkcie kleszczy mnie dobijało.

      Usuń
  5. Mimo tych minusów chciałabym... poszeptać.

    OdpowiedzUsuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!