­
­
V.E. Schwab - Gallant - Oxfordka

V.E. Schwab - Gallant

V.E. Schwab - Gallant


INFORMACJE OGÓLNE

Autor: V.E. Schwab

Tytuł: Gallant

Liczba stron: 294

Wydawnictwo: We Need YA

Kategoria: Fantastyka

Tłumaczenie: Maciej Studencki

ISBN: 978-83-67054-84-3

OPIS

Do jednej ze szkół dla dziewcząt trafia tajemniczy list zaadresowany do Olivii Priot. Jego treść ewidentnie sugeruje, że dziewczyna nie jest taka samotna, za jaką się uważała. Dorastająca bez rodziców i nie znająca w ogóle swojej rodziny, była przekonana, że już na zawsze pozostanie samotna.

Treść listu wskazuje jednak, że bardzo się myli. Główna bohaterka otrzymuje zaproszenie do Gallant - domu, gdzie według adresata, czeka na nią jej rodzina. Jak się jednak okazuje na miejscu, ktoś musiał wyciąć jej niezły żart, bo rzekomy wujek, który do niej pisał już nie żyje, natomiast jej kuzyn Matthew wcale nie życzy sobie obecności dziewczyny w domu.

Czy Olivia zmuszona będzie opuścić Gallant? Gdzie powinna skierować swoje pierwsze kroki, jako ktoś, kto prócz świeżo poznanego kuzyna, nie ma na świecie innej rodziny? Co musi się wydarzyć, by dziewczyna mogła jednak zostać? Gallant to przedziwne miejsce i okazuje się, że odejście z niego wcale nie jest takie łatwe!

MOJE WRAŻENIA

Przeczytałam już kilka książek autorstwa V.E. Schwab i za każdym razem odkrywam coś innego. Tym razem po raz pierwszy spotkałam się z pozycją, w której główna bohaterka jest niemową! Być może dlatego trochę nużyła mnie ta historia. Nie było tu zbyt wielu kwestii dialogowych, bardziej monologi i spora dawka opisów. 

Zacznijmy jednak od początku. Tak jak wspomniałam wcześniej, nasza główna bohaterka dorastała w szkole dla dziewczyn. Sądziła, że nie ma rodziny, a jedynie co jej po niej zostało to dziennik z zapiskami jej mamy. Bardzo chaotycznie napisany, wątki wyrwane z kontekstu, czasem nawet Olivia nie połapywała się, o co mogło chodzić kobiecie.

Oprócz tego dziewczyna widzi tak zwane "martwiaki". Jeśli w jakimkolwiek momencie, zostało napisane, kim są te dziwne stworzenia, to widocznie musiało mi umknąć, jeśli jednak nie ma żadnego opisu tych postaci, to zastanawiam się w takim razie po co zostały umieszczone przez V.E. Schwab w książce "Gallant", jeśli nawet nie wiadomo konkretnie jaką rolę pełniły.

"Ten martwiak jest inny, mniejszy niż poprzedni. Ma guzowate łokcie i kolana oraz oko, którego nie mruży ani na chwilę. Jedna dłonią ciągnie za brudny warkocz, obserwując jedzącą dziewczynę."

W mojej interpretacji, martwiaki, były to osoby zmarłe. Nie wyglądały jak duchy, które sobie wyobrażamy, przezroczyste zjawy odwzorowujące postać człowieka jeden do jednego. Martwiaki były strzępkami tych ludzi. Ich twarze były niekompletne, czasem nie posiadali różnych kończyn, lub mieli braki w innych miejscach ciała, a do tego były nieco przerażające. 

Taki obraz martwiaków sobie wyobraziłam, sklejając te strzępki informacji do kupy. Co ciekawe, postacie te odegrają dosyć dużą rolę w całości książki, dlatego zdumiona jestem, że zostały potraktowane delikatnie mówiąc po macoszemu.

Wracając do fabuły. Pewnego dnia Olivia otrzymuje list. List, którego adresatem jest jej wujek, zapraszający ją do siebie - do Gallant, gdzie - według jego słów, wszyscy na nią czekają i nie mogą doczekać się jej przybycia. Jak się okazuje na miejscu, sytuacja wygląda delikatnie rzecz ujmując, nieco inaczej.

"- Nie powinnaś nigdy przyjeżdżać do Gallanta. - Matthew wskazuje drzwi. - Zjeżdżaj stąd!"

Faktycznie w Gallant mieszka jej kuzyn Matthew, ale oprócz niego oraz Hanny - będącej tu kimś na wzór kucharki, oraz Edgara - raczej ogrodnika, nie ma tu nikogo. Wuj nie żyje, a Matthew ani myśli być nawet uprzejmy dla dziewczyny. Ta jednak zostaje na kilka nocy w domu i poznaje go na własną rękę. Spaceruje po pokojach, chodzi po ogrodzie, aż któregoś dnia trafia na mur, za którym widać pole. 

Ten mur będzie zwrotem akcji w książce "Gallant", napisanej przez V.E. Schwab. Zwrotem akcji będzie to, co dziewczyna zobaczy po drugiej stronie muru i co spowoduje, że Olivia swoje odejście z Gallant będzie musiała przełożyć na inny termin. Co takiego ujrzy dziewczyna za murem? Jaką rolę w książce pełnią martwiaki oraz dziennik jej mamy? Dlaczego Matthew nie chce by Olivia została w wielkim domu jakim jest Gallant? To miejsce skrywa nie jedną tajemnicę!

Moje pierwsze skojarzenie, zaraz po wdrożeniu się w atmosferę panującą w Gallancie, to drugi "Tajemniczy Ogród" z tym, że tym zrzędzącym wujkiem był tutaj Matthew. Słaby chłopak, który nie miał zbytnio siły na cokolwiek. Mamy tutaj ogród skrywający coś za murem, czego główny właściciel tego miejsca nie chce odkrywać, a mimo wszystko główna bohaterka łamie ten zakaz. Różnice pokazują się dopiero po przekroczeniu tego muru.

"- Coś ty narobiła - pyta drżącym głosem.
A ona przenosi wzrok z młodzieńca na mur i z powrotem, żałując, że nie umie mu odpowiedzieć.
Żałując, że nie ma pojęcia."

Pozycja ta w moim odczuciu miała w sobie coś creepy. Coś co lekko przypominało nawet Stranger Things i też kilka razy łapałam się na tym, że oczami wyobraźni widzę to, co widziałam w serialu. Czy polecam? Ciężko określić. Nie mogę napisać, że książka była do niczego, nie zainteresowała mnie i że ogóle najlepiej to szerokim łukiem ją omijać. Miała w sobie coś, co przyciągało, chciało się dowiedzieć więcej, przez co, nim się zorientowałam, "Gallant" napisany rzez V/E/ Schwab, był już przeczytany.

Mam również poczucie, że listy, zapiski matki Olivii były zbyt długie, wrzucone w tekst na oślep, natomiast niemalże w środku książki, można odnaleźć ponad czterdzieści stron krótkiego tekstu, ilustracje i nic po za tym. Żeby to jeszcze jakoś mocno odnosiło się do fabuły, a nie było zlepkiem słow pisanych przez kobietę, która uciekła z Gallanta...

Mam mieszane uczucia, co do tej pozycji. Z jednej strony była nużąca, dłużyła się na potęgę, Matthew mnie irytował, z resztą główna bohaterka również przez swoją wieczną ciekawość i upartość, natomiast z drugiej strony, dobrze czytało się tę książkę, wciągała, została napisana bardzo prostym językiem i dawała sporo miejsca na wyobraźni. Czy zatem polecam tę pozycję? Ani tak, ani nie. Musicie sami zdecydować czy chcecie dowiedzieć się, co było po drugiej stronie muru i dlaczego kuzyn Olivii tak bardzo nie chciał jej obecności w Gallancie - bo to też będzie wyjaśnione. 

Cokolwiek zadecydujecie, dajcie znać w komentarzu co spowodowało, że zainteresowaliście się tą książką, a co sprawiło, że nie macie zamiaru w ogóle po nią sięgnąć!

OKŁADKA

Twarda oprawa robi jednak swoje, nawet jeśli sama ilustracja nie jest powalająca. W tym konkretnym przypadku, na grafice widać dwór i jego lustrzane odbicie, w lekko czerwonej kolorystyce. Oba te budynki wyglądają na lekko podniszczone, jednak może to złudzenie optyczne.

Ramką tej ilustracji jest pnąca czerwona róża i to jest właśnie kolor przełamujący biel i szarość pozycji. Imię i nazwisko osoby autorskiej widnieje na samym środku pozycji i również jest czerwone, natomiast tytuł widnieje tuż pod nim, tyle, że jego czcionka jest koloru czarnego.

Jest to prosta ilustracja, ale tak samo jak treść książki - może nie powala, jednak w jakiś sposób przyciąga wzrok. Jest estetyczna, intrygująca, ma swoje ciekawe elementy, a także struktura okładki jest inna od tych casualowych. Jakie jest Wasze zdanie na temat wizualny tej pozycji? Dajcie znać w komentarzach! 

MOJA OCENA

Fabuła: 3,5/5

Bohaterowie: 3,/5

Język: 4/5

Zakończenie: 3,5/5

Wrażenia wizualne: 3/5

*Ocena ogólna: Nie polecam nie odradzam

Za możliwość przeczytania tej książki, bardzo dziękuję wydawnictwu We Need YA

https://wydajenamsie.pl/

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

2 Comments

  1. W takim razie nie zamierzam jej czytać w najbliższym czasie, mam sporo zaległych książek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja naliczyłam około 200 książek na regałach, których jeszcze nie przeczytałam, więc też powinnam powolutku po nie sięgać :D

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!