Colleen Hoover - Wszystkie nasze obietnice

Colleen Hoover - Wszystkie nasze obietnice


INFORMACJE OGÓLNE

Autor: Colleen Hoover

Tytuł: Wszystkie nasze obietnice

Liczba stron: 291

Wydawnictwo: Otwarte

Kategoria: Romans

Tłumaczenie: Aleksandra Żak

ISBN: 978-83-7515-544-0

OPIS

Quinn i Graham przechodzą ciężki okres w swoim życiu. Relacja między nimi mocno podupadła z powodu odmiennych priorytetów życiowych. Wzajemne rozczarowania i problemy związane z trudnością powiększenia rodziny, sprawią, że ich małżeństwo będzie wisieć na włosku.

Wydawać by się mogło, że rozwiązanie ich problemów leży ukryte głęboko w tajemniczej szkatułce, która czeka na otworzenie. Czy bohaterowie, którzy poznali się totalnie przez przypadek i stali się sobie bliscy, znajdą wspólny język, by ponownie odnaleźć siebie? Co może sprawić, że ich relacja nie rozpadnie się w drobny mak? 

Wygląda to na, że jest to jedna z niemożliwych do rozwiązania spraw, ale czy aby na pewno?

MOJE WRAŻENIA 

Nie takiego rozpoczęcia książki się spodziewałam. Absolutnie, myślałam, że będzie to kolejna pozycja z tych o toksycznym związku, poznaniu kogoś normalnego i zawirowaniach w nowej znajomości. Nic bardziej mylnego!

Głównych bohaterów poznajemy dosłownie na samym początku w dosyć niezręcznej sytuacji. Quinn i Graham spotykają się pod drzwiami mieszkania narzeczonego Quinn - Ethana. Co ciekawe, mężczyzna nie jest tam sam, a z dziewczyną Grahama właśnie. To od niego Quinn dowiaduje się, że Ethan ją zdradza i prawdopodobnie to, co teraz robi za drzwiami swojego mieszkania nie spodobałoby się jej.

Ich wspólna rozpacz i fakt, że oboje zostali zdradzeni, sprawia, że stali się sobie bliscy, a co za tym idzie, ich drogi się skrzyżowały na tyle mocno, że  zostali małżeństwem. Co zatem poszło nie tak? W którym momencie coś się posypało?

Oboje mieli marzenia o założeniu rodziny, której nigdy nie udało im się stworzyć. Przez problemy, na które nie mieli wpływu, ich związek zaczął się kruszyć w posadach i jedyne co mogło ich uratować to tajemnicza szkatułka, o której zawartości wiedzieli jedynie oni.

"Kiedy otwieram szkatułkę, Graham nie reaguje. Po prostu stoi obok w milczeniu, gdy wyjmuję kopertę, na której widnieje jego imię. Podaję mu ją i patrzę z powrotem do środka."

Czy Quinn i Grahamowi uda się odbudować ich związek? Kilka lat nieporozumień i rozczarowań może doprowadzić tę dwójkę do rozpadu małżeństwa, a co za tym idzie, do kolejnego złamania serca, które już kiedyś zostało złamane.

Uważam, że "Wszystkie nasze obietnice", których autorką jest Colleen Hoover, byłaby dobrą książką, gdyby nie irytująca mnie główna bohaterka. W opisie pozycji, można znaleźć wzmiankę o "niemożliwości założenia rodziny". Ci bardziej domyślni,  powinni wyłapać z kontekstu, o co chodzi i to właśnie było powodem, czemu Quinn tak bardzo działała mi na nerwy.

Jej życie kręciło się wokół usilnych prób stworzenia rodziny, której nie mogła stworzyć. Nie dostrzegała, że ta potrzeba stała się jej obsesją, przez co przestała zauważać coś po za tym. Graham stał się kimś kogo musi tolerować, a nie osobą, którą kocha. Wszystko, co tylko mogło ją odciągnąć od ponurych myśli, wydawało jej się być złe.

To było tylko kwestią czasu, kiedy ich związek zacznie się sypać. Relacja pełna niedopowiedzeń, cichych dni, domysłów... jakby to powiedzieli moi znajomi - to musi kiedyś j*bnąć. 

Graham natomiast został tutaj przedstawiony jako człowiek cierpliwy, znoszący złe humory swojej żony, opiekuńczy, troskliwy i kochający mężczyzna. W jego zachowaniu widać było, że zależy mu na relacji z Quinn, która nieuchronnie się od niego oddalała.

"Jestem twoim mężem. Moim celem jest ułatwianie ci życia, a nie utrudnianie."

Graham robił wszystko, by kobieta była szczęśliwa, jednak okazało się, że jest to wręcz niemożliwe do wykonania. Otumaniona czarnymi myślami, żyła z dnia na dzień, nie dostrzegając tego, co już osiągnęła w życiu. Jak zatem udało im się dojść do porozumienia? Czy w ogóle do jakiegokolwiek doszło? 

Co takiego znajduje się w tajemniczej szkatułce, o której samo wspomnienie wywołuje w tej dwójce dreszcz niepokoju? Co skrywa to pudełko, które sami kiedyś zamknęli? Wydaje mi się, że nie ma tu prostych odpowiedzi.

Nie będę tutaj zachwalać tej pozycji z prostego względu. Po prostu mi nie przypadła do gustu. Główna bohaterka w książce "Wszystkie nasze obietnice", których autorką jest Colleen Hoover, tak bardzo mnie irytowała, że chciałam jak najszybciej ją skończyć, jednak jest coś o czym muszę wspomnieć.

Pierwsze spotkanie z twórczością Colleen Hoover rozpoczęłam od książki "Hopeless". Pamiętam jak emocjonalnie ta pozycja rozorała mi głowę i ciężko było sięgnąć po kolejna książkę. Niestety był to pierwszy i ostatni raz gdy tak bardzo urzekła mnie jakakolwiek książka spod pióra tej autorki, którą przeczytałam.

Nie przekreślam jej za to, dalej mając nadzieję, że kiedyś przeczytam pozycję, która ponownie zwali mnie z nóg. W tym przypadku chciałabym podkreślić, że autorka w swoich książkach często porusza trudne tematy. Tematy ważne, potrzebujące rozgłosu i tego, aby mówiło się o nich głośno.

Tym razem była to niepłodność. Problemy par, które nie mogą mieć dzieci z różnych względów. Autorka pokazała nam jak przez tę chorobę, małżeństwa mogą się rozsypać. Jak świadomość tego, że nie będzie można powiększyć rodziny, sprawia, że związki się rozpadają, ludzie się rozchodzą, obwiniając siebie nawzajem.

"(...) codziennie coś przypomina mi, że być może nigdy nie zostanę matką. Pamiętam o tym za każdym razem, gdy widzę dziecko. Albo kobietę w ciąży. Prawie przy każdym filmie, który oglądam, książce, którą czytam, piosence, którą słyszę. A ostatnio... za każdym razem, gdy dotyka mnie mąż."

To bardzo trudny temat, który wielu ludzi bagatelizuje. Społeczeństwo jest przyzwyczajone do tego, że "prawdziwa rodzina" to mężczyzna, kobieta oraz potomstwo. Na wszelakich rodzinnych spotkaniach słyszy się niejednokrotnie pytania "Kiedy będziecie mieć dziecko". Jak pojawia się dziecko, pada magiczne "Kiedy będziecie mieć drugie". Jak rodzi się drugie, ludzie zaczynają zwracać uwagę na płeć, w wyniku czego można usłyszeć " Może postaracie się o dziewczynkę?", "Nie chcielibyście mieć chłopca"? 

Doskonale zdaje sobie sprawę jakie to irytujące. Jakby kobieta była maszyną produkującą dzieci na zawołanie i jakby na czole miała napisane, że będzie matką. Ktoś zadając takie pytania, nie myśli o tym, że może kogoś urazić, może sprawić, że dana osoba poczuje się źle i niekomfortowo. Mam tu na myśli osoby, które mogą mieć dzieci, ale z różnych względów nie chcą ich mieć.

Co zatem czują ci, którzy tych dzieci mieć nie mogą, a chcieliby? Jak takie osoby muszą się czuć z faktem, że jakoby wymusza się na nich płodzenie dzieci, jakby było to ich obowiązkiem. Z jednej strony rozumiałam, co czuje Quinn, z drugiej jednak czułam, że jej chęć powiększenia rodziny wręcz wymyka się spod kontroli. 

"Ludzie nie zawsze panują nad tym, w kogo zmieniają ich okoliczności."

Można powiedzieć, że kobieta żyła od owulacji do owulacji i tylko te dni były dla niej kluczowe. Wydaje mi się, że zabrakło tam specjalisty, który w jakikolwiek sposób pomógłby jej w zrozumieniu, że natura miała wobec niej inne plany i żadne starania na nic się nie zdadzą.

Mało tego! W książce "Wszystkie nasze obietnice", których autorką jest Colleen Hoover jest też pewna sytuacja, która daje bohaterce nadzieję, by za chwilę wręcz ją emocjonalnie zniszczyć. Autorka przedstawia nam na prawdę ciężki temat, bez słodzenia, bez łagodzenia... Taki jaki jest na prawdę i być może to jest powód dla którego warto sięgnąć po tę książkę.

Nie jest to zła historia, ale nie wciągnęła mnie za bardzo. Każdy ma wyrobiony jakiś gust, którym się kieruje podczas wyboru danej książki. Akurat w tym przypadku, dla mnie była to zwyczajna historia o parze, która borykała się z problemem niepłodności, który wyniszczał ich związek od środka.

Czy zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę? Być może już ją czytaliście, więc dajcie znać, co myślicie na jej temat!

OKŁADKA

Chyba nie jestem fanką okładek, które kolorystycznie są szare, bure i ponure. Tym razem na ilustracji widać mężczyznę tulącego do siebie kobietę. Tło jest dosyć niewyraźne, zaś całość jest w kolorystyce sepii. 

Ciężko określić, czy kobieta na zdjęciu się delikatnie uśmiecha czy jest zamyślona. Z resztą mężczyzna również wygląda ni to na lekko szczęśliwego, ale równie dobrze może przymykać oczy, by nie uronić łzy.

Kolorystyka książki jest ciepła, jesienna. Imię oraz nazwisko autorki znajduje się w górnej części grafiki natomiast tytuł w dolnej. Dla mnie jest to średnie zdjęcie. Nie wejdzie nawet do mojej top 10 ulubionych okładek, ale również nie znajdzie się na samym końcu. Okładka w moim odczuciu jest po prostu średnia. Jak jest w Waszym przypadku? Piszcie śmiało!

MOJA OCENA

Fabuła: 3,5/5

Bohaterowie: 4/5

Język: 5/5

Zakończenie: 4/5

Wrażenia wizualne: 3/5

*Ocena ogólna: Nie polecam, nie odradzam

*ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

You Might Also Like

2 Comments

  1. Czytałam tę książkę kilka lat i bardzo mi się podobała. Chociaż liczyłam, że wzbudzi we mnie nieco więcej emocji. Nie pamiętam, żeby Quinn mnie jakoś bardzo irytowała. Pamiętam, że przeczytałam przed nią "Confess", które było na tamten moment idealne dla mnie.
    Podobał mi się na końcu to nawiązanie do "Hopeless". Czytałaś może "Szukając Kopciuszka" dodatek do "Hopeless", bo jest tam jedna rzecz, która również może łączyć bohaterów tych książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego dodatku nie czytałam. Czytałam za to "Losing hope". Właśnie "Hopeless" było dla mnie mega dobrą pozycją i póki co najlepszą jakie czytałam spod pióra autorki. Ciągle daję jej szansę, ale wiecznie czegoś mi brak w innych historiach... Może za bardzo próbuję na siłę zobaczyć jakieś podobieństwa? Mnie Quinn mocno irytowała. Nie mam dzieci, nie planuję ich mieć w bliskiej przyszłości, więc ciężko mi oceniać zachowanie kobiety, która na prawdę tego pragnie, ale w moim przypadku takie usilne myślenie tylko i wyłącznie o tym zaczynało mnie drażnić...

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!