Steve Bloom - Wynajmij sobie chłopaka

 

Steve Bloom - Wynajmij sobie chłopaka


INFORMACJE OGÓLNE 

Autor: Steve Bloom

Tytuł: Wynajmij sobie chłopaka

Liczba stron: 348

Wydawnictwo: Ya!

Kategoria: Literatura młodzieżowa

Tłumaczenie:
Seweryn Trojanowski

ISBN:
978-83-280-7025-7

OPIS

Kiedy Brooks Rattigan zgodził się pójść na bal absolwentów z kuzynką Brudett'a, nie spodziewał się, że ten jeden krok wywoła totalny przewrót w jego życiu. Bezinteresowność sprawienia dziewczynie radości, zamieniła się w interes życia. Dzięki niemu mógł dorobić się sporej sumki, a tę przeznaczyć na dostanie się na wymarzony uniwersytet. Na swojej drodze spotka niestety kilka przeszkód, które będzie musiał pokonać, dopuszczając się kilku na pozór niewinnych kłamstw. Brooks nie mógł jednak przewidzieć, że jego największą przeszkodą będą dwie dziewczyny. Celia Liberman oraz Shelby Pace. Obie bogate, jednak różniące się od siebie niemalże wszystkim. Czy Rattiganowi uda się osiągnąć cel, a przy okazji nie skrzywdzić nikogo? Co w stanie jest poświęcić, by spełnić swoje marzenia?

MOJE WRAŻENIA

Sam opis książki informował mnie o tym, że będzie to pozycja skierowana głównie dla młodego odbiorcy. Zwłaszcza dla kogoś kto pamięta jeszcze czasy szkoły średniej, gdzie na imprezach nie pija się Tymbarku, a coś mocniejszego.

Tak jak napisałam wcześniej, uczęszczanie na bale absolwentów, pochłonęło naszego głównego bohatera doszczętnie. Zajęty był tym na tyle mocno, że stworzył coś na wzór jednoosobowej firmy, posiadającej swoją własną politykę działania, którą de facto wymyślał na poczekaniu jeśli tylko coś mu nie pasowało. Pieniądze, które zarabiał, towarzysząc córkom bogatych rodziców na balach, przeznaczał na wymarzone studia, na które miał nadzieję, że się dostanie. Interes kwitł na tyle dobrze, że zrezygnował z pracy w knajpie gdzie dorabiał wraz ze swoim przyjacielem Murfem i tutaj właśnie zaczynają się większe kłopoty. Kłopoty o wdzięcznych imionach Celia oraz Shelby.

Zachowanie Brooks'a względem wszystkich dookoła niesamowicie mnie denerwowało. Od momentu, w którym chłopak zobaczył Shelby, stracił dla niej kompletnie głowę. Miałam wrażenie, że cały ten wysiłek dostania się na wymarzone studia stał się drugorzędną sprawą, zaś zaliczenie Shelby urosło do najwyższej rangi.

"Dopiero teraz uświadamiam sobie, że Shelby w czasie naszej pogawędki użyła takich słów, jak "srom" i "owłosienie łonowe". Jeśli od tego zaczęliśmy, nie sposób przewidzieć, czym może się zakończyć ta noc..."

Aby zaimponować dziewczynie, chłopak wykreował siebie na bogatego nastolatka mieszkającego w Nowym Jorku. Problem pojawia się w momencie, kiedy będąc na imprezach, poszczególni uczniowie rozpoznają go jako tego od towarzystwa córkom bogatych rodziców na balach. Oprócz tego, Brooks zaczyna unikać swojego przyjaciela Murfa, który jego zdaniem sprawiłby, że Shelby przestanie traktować go jak równego sobie. Staje się wyniosły, a jego nieustanne myślenie o tym, co zrobiłby z dziewczyną i jak sprawiało, że miałam go dość. Jego zachowanie względem ojca również niebywale mnie wkurzało. Traktował go jak nic nie wartego człowieka, który wtrącał się w jego życie, zwracał się do niego jak do kolegi, a nie rodzica, wytykał porażki i życiowe niepowodzenia, chociaż sam nie był lepszy. Chyba najgorsze było to, że mimo wszystko, pod koniec książki, jego ojciec zrobił coś, czego zarówno ja jak i główny bohater tej pozycji się nie spodziewaliśmy.

Bywały momenty, że Brooks okazywał współczucie, pewien rodzaj empatii i wyrozumienia dla dziewczyn. Nie zawsze zależało mu na pieniądzach, a na tym by dana towarzyszka czuła się doceniona i ważna. Niestety jego gorsze cechy charakteru jak dla mnie przyćmiły te zalety, pozostawiając po sobie jedynie grymas na twarzy.

"Wynajmij sobie chłopaka", która napisał Steve Bloom, jest pozycją dosyć przewidywalną. O ile na początku można było się zastanawiać jak potoczą się losy głównego bohatera, o tyle pod koniec lektury można śmiało samemu sobie odpowiedzieć na pytanie co stanie się z Brooks'em. Nie zwracając uwagi na charakter bohatera, uważam, że książka jest przyjemna w odbiorze. Czytało się ją szybko, była niezobowiązująca pozycją, taką typową młodzieżówką, przedstawiającą problemy nastolatków, ich życie szkolne i po za szkolne.

Nie jest to typowe "Must read" jednak jeśli ktoś chciałby się sam o tym przekonać to nie widzę żadnych przeciwwskazań by się trochę odmóżdżyć. Ja przeczytałam książkę zatytułowaną "Wynajmij sobie chłopaka", która napisał Steve Bloom jeden raz i raczej już do niej nie wrócę, jednak nie uważam jej za złą pozycję. Ot zwykła młodzieżówka, która nie wniosła do mojego życia zbyt wiele mądrości, ale umiliła mi wolne popołudnia.

OKŁADKA

Jeśli ktoś jest wzrokowcem i fanem tej historii dzięki serialowi na Netfliksie, to z pewnością okładka przypadnie mu do gustu. Nie ma cienia wątpliwości, że chłopak widniejący na grafice, to nasz główny bohater czyli Brooks Rattigan. O gustach się nie mówi, jednak jak dla mnie szału nie ma, tyłka nie rwie. Jeden z miliona zwykłych chłopaków, który nie przykuwa jakoś mocno wzroku i nie intryguje. W tle widać poszczególne zwroty, umieszczone w takich jakby chmurkach. Mi przywodzą na myśl poszczególne zakładki występujące w menu blogowym, gdzie można sobie wybrać poszczególną kategorię by do niej przejść.

"Wynajmij sobie chłopaka", którą napisał Steve Bloom, całe szczęście, prócz chłopaka nie ma nikogo więcej widać na okładce. Dzięki temu nie jest tam napaćkane, a oprawa graficzna jest estetyczna, nie budząca w potencjalnym odbiorcy zniesmaczenia. Czy jednak ktoś kto zwraca szczególną uwagę na okładkę książki, sięgnie po nią widząc to co ja? Dajcie znać w komentarzach kto z Was czytał tę książkę i jakie macie wrażenia po przeczytaniu tej lektury!

MOJA OCENA


Fabuła: 4/5

Język: 5/5

Bohaterowie: 4/5

Zakończenie: 5/5

Wrażenia wizualne: 3/5

*Ocena ogólna: Nie polecam nie odradzam

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki na swoim blogu, serdecznie dziękuję wydawnictwu YA!

 *ocena ogólna jest oceną SUBIEKTYWNĄ a nie średnią arytmetyczną

 

You Might Also Like

2 Comments

  1. Matko, jak mnie ta książka umęczyła. Lepiej film obejrzeć w tym przypadku. Mniej czasu się straci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale akurat ja, nawet wiedząc, że coś jest gniotem, czytam to do końca. Może to dobrze... jest to w pewien sposób przestroga dla innych, że jak spodziewają się czegoś super, to mogą ochłonąć, bo nic z tego.

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!