Adam Silvera - More happy than not. Raczej szczęśliwy niż nie



Autor: Adam Silvera
Tytuł: More Happy Than Not. Raczej szczęśliwy niż nie. 
Liczba stron: 393 
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka 
Wydawnictwo: Czwarta Strona 
Kategoria: Lit. współczesna 

O tej książce słyszałam wiele pochlebnych opinii. W żadną nie zagłębiałam się za bardzo, by nie zepsuć sobie przyjemności czytania, ale fakt, że na każdym niemalże kroku ktoś ją zachwalał, sprawił, że zaczęłam wiele oczekiwać po tej pozycji. Co natomiast otrzymałam? 

Adam Silvera przedstawia nam chłopaka, który ma kochającą dziewczynę, przyjaciół z którymi spędza wolny czas, zdawać by się mogło nie brakuje mu niczego, prócz ojca, który popełnił samobójstwo, gdy Aaron miał szesnaście lat. Jak wygląda rzeczywistość? Z jakichś powodów, chłopak nie potrafi zapomnieć o wydarzeniach z przeszłości, które sprawiły, że na jego nadgarstku widnieje blizna w kształcie uśmiechu. W zmaganiu ze swoimi demonami przeszłości pomaga mu jego dziewczyna Genevieve, jednak ukochana wyjeżdża na trzy tygodnie, w czasie których Aaron nie będzie miał z nią zbyt częstego kontaktu. Podczas jej nieobecności, chłopak wolne chwile będzie spędzał z nowym znajomym – Thomasem, który zawsze stawia sobie wyższe cele i jeśli cos nie idzie po jego myśli, to pozbywa się ze swojego życia wszelkich przeszkód. Nie podoba się praca? Zwalnia się. Nie dogaduje się z dziewczyna? Zrywa z nią. Nie chce mu się chodzić do szkoły? To do niej nie chodzi. Aaron wyczuwa pewną więź między nim, a Thomasem. Czuje, że chłopak w pełni go rozumie, co jest dla niego czymś nowym, odkrywczym i szalenie ważnym. Ma poczucie, że może powiedzieć mu wszystko, a nie zostanie wyśmiany, czy zignorowany. 

Im dłużej chłopacy przebywają w swoim towarzystwie tym w głowie Aarona pojawia się większy mętlik. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, na światło dzienne wychodzą wątki mające miejsce dawno temu, których czytelnik w życiu by się nie spodziewał. Nasz główny bohater traci nad sobą kontrolę, czuje się źle we własnym ciele, ze swoimi myślami, czuje się tak okropnie, że postanawia skorzystać z usług Instytutu Leteo, który specjalizuje się w… usuwaniu poszczególnych wspomnień z pamięci człowieka. 

Czy chłopak podejmie się skomplikowanemu zabiegowi zapomnienia? Jak potoczy się jego relacja z Genevieve, która wracając do domu, zastanie swojego chłopaka niemalże odmienionego o 180 stopni? Kim jest Thomas i do czego dąży w swoim życiu? Dlaczego ojciec Aarona popełnił samobójstwo i jaką genezę ma blizna głównego bohatera, która kształtem przypomina uśmiechniętą buźkę? 

Jeśli chcecie się dowiedzieć, musicie sięgnąć po tę książkę. Czyta się ją mega szybko, kartki wręcz przelatują przez palce i zaczynając na dwudziestej stronie, nagle znajdujecie się na setnej nawet nie wiedząc jak do tego doszło! 

Książka została napisana przystępnym, przyjemnym językiem, historia jest interesująca aczkolwiek jedno rzucało mi się niesamowicie w oczy. Główny bohater jak i jego znajomi mają po szesnaście, siedemnaście lat, a bawią się w gry podobne do podchodów, szukanego czy berka. Czy nie są na to aby za starzy? To znaczy… czy w dzisiejszych czasach w tym wieku ktokolwiek bawi się jeszcze w takie gry? Większość siedzi przed komputerami, telefonami, telewizorami i nie wychodzi z domu by pobiegać i poganiać swoich znajomych… to było dla mnie mega dziecinadą, biorąc pod uwagę fakt jak technologia poszła do przodu i biorąc pod lupę swoje osobiste spostrzeżenia, z których wynika, że prawie w ogóle nie widzę swoich znajomych face to face, tak jak było to w momencie gdy miałam te sześć, siedem lat. To jedno bardzo mi… odbiegało od… dzisiejszej normalności. 

Po za tym fabuła była interesująca, a przede wszystkim zaskakująca! Kiedy będziecie myśleć, że już nic Was nie zdziwi, to autor sprawi, że otworzycie szeroko oczy i buzię ze zdziwienia. 

Wiele osób zachwalało tę książkę i jest ona godna uwagi oraz polecenia, osobiście jednak nie miałam wielkiego WHOAAAA. Pozycja była dobra, ale nie aż tak bym szalała na jej punkcie. „More happy than not” nie sprawiło, że płakałam, byłam w wielkim szoku, czy nie potrafiłam oderwać się od lektury. Była to książka ciekawa, ale zdarzyło mi się czytać lepsze, chociaż nie ukrywam, że najlepsze w tej książce jest zakończenie, które niszczy absolutnie wszystko co było wcześniej i ukazuje z jakim pomysłem i kreatywnością musiał podejść do pisania autor, by udało mu się napisać to co napisał. 

Szczególną uwagę trzeba również zwrócić na wygląd książki. Jest to niecodzienny pomysł na fioletowe boki pozycji, które na każdej stronie wyglądają jak rozlana, fioletowa farba. Zastanawiałam się co może oznaczać ten koloryt na okładce. Cała paleta barw rozlana niczym farby na kartce i jeśli trochę pokombinujecie, połączycie opis z tyłu książki do jej wyglądu, to możecie wysnuć kilka ciekawych wniosków, które być może okażą się trafne. Więcej Wam nie zdradzę. 

Chciałabym polecić tę książkę osobom, które lubią ciężkie, trudne, życiowe tematy. Lubią czytać o problemach nastolatków, którzy jedną nogą wkraczają w dorosłe życie. Nie każdy młodzieńczy problem jest wart olania i pozostawienia go samemu sobie. Niektóre sprawy warto obgadać z dorosłymi, warto poprosić o pomoc i ta książka jest właśnie takim dowodem na to, że młodzi ludzie również borykają się z trudnymi, poważnymi sprawami. 

Jest to, jakkolwiek to zabrzmi, przyjemna książka, przy której miło spędzicie czas i zainteresuje Was fabułą, która no… nie w każdej książce jest poruszana. 

Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę i poznać Aarona oraz być przy nim w tak trudnych momentach jego życia, bo nie ukrywajmy, naszego głównego bohatera życie nie głaskało po głowie, a kopało po dupie, nawet wtedy, gdy leżał bez sił na ziemi i prosił o litość. Dla takich historii warto poświęcić kilka godzin swojego czasu. 

Za możliwość przeczytania tej książki, bardzo serdecznie dziękuje wydawnictwu Czwarta Strona! 


Moja ocena: Warto przeczytać 
Książka bierze udział w wyzwaniu: 

You Might Also Like

3 Comments

  1. Teraz szesnastolatki już chyba nie bawią się w takie gry, pewnie też rzuciłoby mi się to w oczy. :D Książkę mam w planach, jestem ciekawa jak ja ją odbiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ogarniesz to daj znać, bo ostatnio nikogo znów nie oglądam ani nic więc mnie wołaj, krzycz! aż przyjdę :D

      Usuń
  2. Fakt, w blogosferze przewinęło się w okolicach premiery wiele pozytywnych recenzji, dlatego chciałabym przeczytać tę ksiązkę. Intryguje mnie fenomen tego autora, a także wspomniane przez Ciebie zakończenie. W wolnej chwili na pewno jej poszukam :D

    OdpowiedzUsuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!