J.R.R. Tolkien - Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa

Tytuł: Opowieści z Niebezpiecznego Kórlestwa
Autor: J.R.R. Tolkien
Liczba stron: 318
Wydawnictwo: Amber
Kategoria: Fantasy

Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa dzieła J.R.R. Tolkiena to pięć krótkich opowiadań, które mi od razu skojarzyły się z bajkami czytanymi dziecku na dobranoc. Jedne z morałem inne bez jednak każda ciekawa i magiczna – co nie jest żadną nowością u Tolkiena. Jak zwykle miałam małe trudności z językiem autora, jednak udało mi się ukończyć tę książkę i wcale nie żałuję!
Pierwszą opowieść pt: Łazikanty miałam już okazję zrecenzować i możecie ją przeczytać tutaj [klik] 
Kolejnymi zaś zajmę się teraz.
„Gospodarz Giles z Ham”
Opowieść ta niebywale mnie zainteresowała. Czytało się ją z zaciekawieniem, które nigdy mnie nie opuszcza jeśli chodzi o… smoki. Głównymi bohaterami jest tytułowy Giles oraz jego gadający pies Garm, który jest do niego niesamowicie przywiązany. Pewnego dnia do wioski Ham przybywa olbrzym, który „niechcąco” zostaje z niej przepędzony przez Gilesa. Od tej chwili mieszkańcy wioski traktują go jak bohatera, który poniekąd ma okazje wykazać się ponownie, ponieważ w okolicy Ham pojawia się smok! Opowiedziana jest tu historia poskromienia smoka i życia Gilesa po tym jak zwycięsko powraca do Ham. Jest to chyba moja ulubiona opowieść z pięciu, a to wszystko przez smoka!
„Przygody Toma Bombadila”
Tak jak na początku jeszcze coś rozumiałam, tak wchodząc „głębiej w las” zaczęłam jedynie czytać ale nie rozumieć. Mimo to mogę napisać, iż jest to zbiór szesnastu wierszy, opowiadających o losach Toma, który wyruszył w podróż. Tylko ktoś taki jak Tokien mógł wierszem opisać dzieje głównego bohatera, dodając swojemu dziełu  inny kąt patrzenia – nie jak to zawsze bywa, w formie narratora i wysypu dialogów, a przyjemnych, krótkich wierszy.
„Kowal z Przylesia Wielkiego”
Kolejna opowiastka, która mnie zaciekawiła i jak zwykle główny bohater jest już ujęty w samym tytule. To kowal z gwiazdką na czole. Tu pojawia się pytanie, skąd ta gwiazdka? Otóż będąc małym chłopcem kowal zjadł ją przez przypadek. Czasem gubiłam się w opowieści i nie rozumiałam pewnych rzeczy – chociaż dla mnie to nic nowego toć to ja nie myślę! :D ale przechodząc do rzeczy… Kowal podróżuje do Krainy Czarów – odległej i nierealnej, a to wszystko dzięki zasłudze tej gwiazdki, którą któregoś dnia… musi oddać by służyła innej osobie…
„Liść, dzieło Niggle’a”
To ostatnia z baśni, gdzie mowa jest o malarzu, który jest najlepszy w malowaniu liści. Nikt tak jak on nie potrafi malować drzew i liści, jednak nie docenia go jego sąsiad, który wiecznie czegoś chce, nawet nie wyrażając za to wdzięczności. Pewnego dnia sąsiadowi choruje żona i od tego momentu chyba tak naprawdę zaczyna się prawdziwa akcja. Po wielu namowach, Niggle wybiera się w okropny deszcz po lekarza oraz murarzy, którzy mieliby naprawić dach u sąsiada Parisha… wracając do domu sam się rozchorował, przez co nie mógł malować swojego działa jakim było przecudne drzewo. Jest to znów dla mnie nieco nierozumiana opowieść, ponieważ tuż po chorobie, zjawia się jakiś mężczyzna i zabiera Niggle’a do czegoś przypominającego więzienie – chociaż mowa jest o szpitalu… Zakończenie opowieści jest bardzo wzruszające i radosne, zaś oczami wyobraźni widziałam to przepiękne drzewo malowane ręką Niggel’a, które ożyło.

Jak zwykle Tolkien używał swojego nieco niezrozumiałego dla mnie stylu pisania, jednak to jest właśnie jego znak rozpoznawczy. Ta zawiłość i szczegółowość w opisywanych przez niego krajobrazach jest jak porządny wycisk dla naszych umysłów, który wręcz jest przepełniony obrazami jakie autor chce nam przedstawić. Jak zawsze w dziełach Tolkiena królowała fantastyka i zarówno w Hobbicie jak i Władcy Pierścieni, tak i tu nie zawiodłam się na dawce magicznych stworzeń, miejsc i osób. Gdybym była dzieckiem, a mama miałaby mi czytać książki na dobranoc z pewnością od najmłodszych lat katowałabym właśnie tego autora. Ma w sobie niebywałe pokłady wyobraźni, które efektywnie potrafi przekazać czytelnikom i wprowadzić ich w świat pełen magii.
Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa mogę polecić oczywiście fanom Tolkiena jak i osobom lubującym się w fantasy. Ponadto myślę, że to miłe opowiastki w sam raz na cieplejsze dni, dzięki którym nie jeden z was odpocznie od opasłych tomiszczy, pozwalając sobie na odrobinę relaksu przy chociażby jednym z tych opowiadań.
Jedyne co może zniechęcić to język Tolkiena, który dla mnie czasem był oporny do zrozumienia, po za tym jeśli przeczytaliście chociażby Hobbita to z czystym sumieniem mogę Wam polecić i Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”

Moja ocena: Warto przeczytać
Książka ta bierze udział w wyzwaniach:
 2 cm


 1. Literatura europejska.


You Might Also Like

0 Comments

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!