Paullina Simons - Droga do raju



Autor: Paullina Simons
Tytuł: Droga do raju
Liczba stron: 540
Tłumaczenie: Katarzyna Malita
Wydawnictwo: Świat Książki
Kategoria: Lit. współczesna

Czy mieliście kiedyś tak, że czytaliście książkę, która okazała się kompletnym shitem, w jej połowie chcieliście przerwać czytanie, zapomnieć, że kiedykolwiek mieliście z nią styczność? Irytowali Was główni bohaterowie, fabuła ciągnęła się niemiłosiernie, a zamykając książkę po przeczytaniu ostatniej strony, historia w niej zawarta nie mogła wyjść Wam z głowy, a na samą myśl o tej pozycji chcielibyście kontynuację? 

Nie? No ja właśnie coś takiego przeżyłam czytając ”Drogę do raju”.

Nasza główna bohaterka to Shelby, mieszkająca z Emmą, która według znajomych jest kochanką ojca dziewczyny (czy na pewno?) Rodzice Shelby dawno się rozwiedli, matka zostawiła córkę z ojcem, który zmarł, i tak dziewczyna trafiła pod opiekę Emmy.

W prezencie na zakończenie szkoły Shelby dostaje od kobiety jasnożółtego mustanga i postanawia przejechać przez całe Stany Zjednoczone, by odnaleźć swoją matkę. Wraz z nią w podróż rusza jej dawna przyjaciółka Gina, której celem jest powstrzymanie swojego chłopaka przed… ślubem z inną dziewczyną. 

Obie mają cel, obie kierują się do Kalifornii i obie mają zaplanowane gdzie będą nocować ile pieniędzy potrzebują na dotarcie do celu oraz powrót do domu. Niestety żadna z nich nie była przygotowana na to co spotka je po drodze. Wszystko zaczyna się w chwili, gdy Shelby postanawia zabrać z ulicy młodą autostopowiczkę o imieniu Candy. Zarówno one jak i ja nie miałyśmy zielonego pojęcia, że książka zakończy się tak jak się zakończyła, a uwierzcie, jej koniec był dla mnie… szokiem? Małym rozczarowaniem? Pragnieniem kontynuacji? Był inny niż się spodziewałam.

Długo męczyłam się z tą książką. Czytałam po dwadzieścia stron dziennie nie mogąc znieść charakteru każdej z dziewczyn. Shelby nie potrafiła być asertywna, nie umiała tupnąć nogą, Gina zachowywała się, jakby była panią mustanga i to ona decydowała jaką trasą będą jechać, kogo będą zabierać po drodze, gdzie będą nocować i co przewozić w samochodzie. Miała kompletnie w dupie, że Shelby miała zaplanowane całkiem inną drogę, bez możliwości robienia za kuriera doręczającego pieski do ciotki. Candy zaś bywała nachalna, roztargniona i często zapominała, że to ona była autostopowiczką, a nie dziewczyny. Jedna była głupsza od drugiej. Gina bez uzgodnienia z Shelby postanowiła, że zabiorą ze sobą jej siostrę, zawiozą pieski do jej cioci, potem zajadą do jeszcze jednej rodziny… wszystkie jej niezapowiedziane plany nie były po drodze, a Shelby zamiast powiedzieć stop! Dość! Potulnie jechała we wskazane miejsce w duchu przeklinając swoją dawną przyjaciółkę. Potem pojawiła się Candy. Tajemnicza, w kusym stroju i różowych włosach dziewczyna. Na początku wiemy o niej naprawdę mało, jednak kiedy już się czegoś dowiadujemy to jest to bomba rzucona od tak. Bez przygotowania nas na coś mocnego, po prostu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę i musimy przyjąć do wiadomości to i owo.

Podróż przez całe Stany Zjednoczone, sprawia, że dziewczyny stają się dla siebie w pewien sposób bliskie, chociaż każda działa sobie na nerwy. Nagle plany Giny i Shelby przestają mieć znaczenie i to Candy staje się ich głównym celem. Celem mającym za zadanie pomóc autostopowiczce. Każda z nich skrywa w sobie tajemnice, ale to u Candy otrzymujemy po prostu po twarzy. Autorka zrównała jej życie z ziemią. Przeorała je wzdłuż i wszerz i w czasie podróży dokłada jej kolejnych zmartwień. To co będziecie mogli dowiedzieć się o dziewczynach przewyższać będzie Wasze oczekiwania. Kim tak naprawdę jest Emma? Czy Shelby dojedzie do Mendocino i odnajdzie matkę? Co stanie się z Giną i jej niedoszłym mężem, do którego miała plan pojechać?

Kiedy dziewczyny dojadą do Reno, tak naprawdę wszystko zacznie się rozgrywać tak dynamicznie, fabuła tak mocno ruszy do przodu, że ostatnie kilkanaście stron wciągałam nosem, chociaż większą część książki błagałam, by ten koszmar się już skończył i bym mogła tę pozycję odłożyć na półkę. Wydarzy się wiele rzeczy jednocześnie i nie będą to dosyć przyjemne wydarzenia. Ta podróż sprawi, że życie naszych głównych bohaterek zmieni się diametralnie. Początkowe założenia staną się bez znaczenia i na horyzoncie pojawią się nowe priorytetowe sprawy. Będąc na miejscu Shelby załamałabym się sto razy, ale nie ona! W obliczu wydarzeń jakie miały miejsce okazała się być silną dziewczyną, której nie powstrzymywał pusty bak czy brak gotówki. To swoista lekcja życia, ale również historia, że nie ważny jest cel podróży, a sama podróż i to co dzieje się w jej czasie. Człowiek, który przemieszcza się z miejsca na miejsce, poznaje nowych ludzi, nowe miejsca, nawet nie zauważa kiedy nastąpiła w nim przemiana. 

Byłam świadkiem zmiany dziewczyn, które musiały zmierzyć się z przeciwnościami losu. Z brakiem dachu nad głową, pustymi brzuchami, czy próbą zarobienia pieniędzy. Byłam świadkiem życia, które nie jest kolorowe, ale potrafi kopnąć w dupę z nawiązką i jeszcze się z tego śmiać.

By móc w pełni rozkoszować się ta książką, trzeba przeczytać trzy czwarte pozycji. Zakończenie to miazga. Osobiście nie wiedziałam jak mam przyjąć do wiadomości to, czym uraczyła mnie autorka. Przez te pół tysiąca stron, przywiązałam się do głównych bohaterek, byłam niemym świadkiem wydarzeń jakie miały miejsce w ich życiu i na koniec otrzymałam coś, czego na samym początku totalnie nie było w planie. Tak właśnie działa życie. Planujesz kilka tygodni wprzód co będziesz robić, a kolejnego dnia łamiesz nogę i Twoje plany idą w diabły. Spodziewałam się innego zakończenia. Weselszego, jednak autorka postanowiła pokopać leżącego i dobić mnie w chwili, kiedy myślałam, że już nic gorszego stać się nie może, a Shelby, Gina i Candy wreszcie osiągną to co chciały. Gówno! Zdecydowanie książka mogłaby mieć kontynuację (ciekawe, może ją ma a ja o tym nie wiem). Mogłaby mieć osobne trzy tomy, gdzie każdy należałby do jednej z dziewczyn. Mogłoby być tyle ciekawych zakończeń, tyle nowych pomysłów…

Podsumowując. Nie mogę napisać, że książka jest warta przeczytania, że koniecznie musicie ją przeczytać. Nie mogę również napisać, byście dali sobie spokój, lub omijali tę pozycję szerokim łukiem. W tym wypadku musze być jak Szwajcaria. Neutralna. Nie mogę Wam polecić tej książki – bo nie była nazbyt dobra w całokształcie, mimo że zakończenie jest dla mnie mega dobre, ale również nie mogę Wam jej odradzić, gdyż to zakończenie właśnie warte jest uwagi, warte jest zrozumienia i przeczytania całej książki, by na końcu stwierdzić – o kurde. 

Bardzo rzadko nie wiem tak naprawdę co czuję. Z jednej strony mam ochotę wyrzucić książkę przez okno, z drugiej zaś nosi mnie by ustawić tę pozycję wysoko wśród moich ulubieńców. 

To pouczająca pozycja, pełna ciekawych, autentycznych miejsc, ukazująca życie zwykłych dziewczyn, na których drodze pojawiło się wiele przeszkód, chwil radosnych i smutnych. To książka życiowa, naturalna, prosta i prawdziwa.

Czy jesteście na tyle zainteresowani by po nią sięgnąć? Czy dacie się zaprosić do świata, gdzie naprawdę wszystko staje się możliwe? Chociaż korci mnie by zawyżyć tej książce ocenę, daje jej…

Moja ocena: Nie polecam, nie odradzam
Książka bierze udział w wyzwaniach:

1. Przeczytam tyle ile mam wzrostu: (2,4 cm)

You Might Also Like

2 Comments

  1. Szkoda, że książka nie do końca Cię usatysfakcjonowała. Dobrze, że chociaż zakończenie było dobre. :D Może jednak dam jej szansę za jakiś czas. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No średnia była. Dosyć długo się z nią męczyłam, ale miała w sobie coś takiego, że dalej chciało się ją czytać... wiem, masło maślane :D

      Usuń

Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłeś swój czas i przeczytałeś mój wpis. Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, za każdą radę i krytykę. Mam nadzieję, że jeszcze do mnie zawitasz czytelniku!